"Od tego rozdziału rozmowy po polsku czy po niemiecku będą pisane w naszym ojczystym języku"
(...) Stała pod szkołą i czekała aż to wszystko się skończy chcąc wracać do domu, chociaż? Sama już nie wiedziała, wolała chodzić cały dzień po mieście, zamknąć się w sobie niż siedzieć w "domu". Rozglądając się ostrożnie i nie spostrzeżenie zauważała znane jej osoby, które widziała jeszcze kilka dni temu. Nawet widziała dziewczynę, którą spotkała na targowisku i... i Erika, który był natrętny i tym samym wstrętny. Przyglądała się i nie podolnie słuchała co mówi dyrektor. Jednak kiedy usłyszała "Die erste technische" otrząsnęła się lekko i zaczęła uważnie słuchać starszego mężczyznę by dowiedzieć się kto będzie nowym wychowawcą dziewczyny. Po chwili usłyszała "Marco Reus" i próbowała dostrzec jak przeczuwała mężczyznę po 50, który wlecze się o lasce. Jednak... nowy wychowawca z opóźnionym zapłonem wyszedł z szatni klubowej, w której przesiadywał z innymi nauczycielami. Był ubrany w czarny garnitur, jedyne co odrużniało się to jego biała koszula. Kiedy wychodził na mini scenę robił to w pośpiechu zapinając przy tym marynarkę na jeden ze środkowych guzików. Kiedy blondyn się już ogarnął uśmiechnął się w kierunku uczniów. Szatynka wzięła przy tym głęboki wdech i patrzyła na niego z uwagą i próbowała jak najwięcej z tego co mówi zrozumieć. (...) Usiadła w jednej z pierwszych ławek i wyjęła kartkę by zapisać plan, ale nie myślała, że tak będzie to wyglądać. Wszyscy po usiadali, ale nie na krzesłach, ale na ławkach i rozmawiali razem z sobą, ona siedziała sama - na szczęście - i mogła spokojnie czekać na rozwój wydarzeń. Kiedy podszedł do niej... Erik, no tak on spokoju 17-letniej Polce dać nie może. Nawet nie chciała go słuchać, choć już zwykłą, normalną rozmowę mogła przeprowadzić, ale z nim nie chciała rozmawiać. Uratował ją dźwięk otwieranych drzwi i głos nauczyciela.
- Cisza. - powiedział starszy od uczniów blondyn, jednak nikt go nie posłuchał - Ej! Spokój! - powtórzył raz jeszcze jednak i to nie podziałało
Przewróciła tylko oczyma na zachowanie reszty klasy.
- Zamknąć mordy! - krzyknął szczupły, ciemnowłosy chłopak
- Lucas. - Reus popatrzył na niego kręcąc głową
- Spokojnie, bo psorowi zaraz żyłka pęknie.
Po słowach 17-latka wszyscy zaczęli się śmiać, włącznie z wychowawcą co zszokowało nową uczennicę klasy.
- Daje pan plan, bo już mi się na lekcje śpieszy. - powiedział Erik ze śmiechem
- Zobaczymy jutro jak pierwszą uwagę dostaniesz. - powiedział starszy blondyn, który usiadł na rogu biurka i zaczął czytać plan - Pisać: Jutro: 1. Matematyka. 2. Polski. 3. W-f 4. Pierwszy trening dla zawodników, a druga grupa informatyka. 5 WDŻ.
- Chyba w praktyce. - po słowach Lucasa cała klasa wybuchła śmiechem
- U Ciebie to 24 na dobe to się stosuje. - powiedział nauczyciel, a w klasie nie cichły śmiechy - Dalej: 6. Rozszerzona chemia. 7. Geo-grafia. I 8. Drugi trening dla zawodników. A teraz was tu nie widzę. - wskazał Reus na drzwi
A wszyscy wyszli z klasy, schowała kartkę do swoich ciemnych jeans'ów i szła korytarzem ku schodów kiedy usłyszała głos nauczyciela.
- Natalia? - krzyknął z zapytaniem w głosie
Niepewnie dziewczyna skierowała swoją głową w stronę drzwi klasy z której przed chwilą wyszła by upewnić się kto krzyczy.
- Natalia, chodź tu na chwilę.
Posłusznie bez żadnego "ale" wróciła do klasy i gdzie przy biurku czekał na nią wychowawca. Podeszła do niego i stanęła dwa-cztery kroki od niego. Uniósł brew i popatrzył na nastolatkę zapisując coś na kartce przy okazji.
- Nie bój się, usiądź. - wskazał dłonią na krzesełko, które stało obok ławki naprzeciwko jego biurka.
Powoli usiadła na wskazanym miejscu i popatrzyła niepewnie w stronę nauczyciela. Wzięła głęboki wdech i zaczęła się lekko denerwować. Po głowie chodziło jej mnóstwo myśli, ale miała nadzieje, że już pierwszego dnia nic takiego nie zrobiła. Mężczyzna odłożył długopis na bok i popatrzył w kierunku zdenerwowanej dziewczyny.
- Wiem, że jesteś tutaj nowa i możesz jeszcze nie znać dobrze języka, więc z nauczycielami postanowiliśmy, że nie będziesz tak obciążana przez nich pracą na lekcji, zadaniami domowymi, ale to tylko przez I semestr. - uśmiechnął się
- Nie trzeba było, ale dziękuję. - powiedziała cicho przenosząc wzrok na ławkę przed nią
- I jeśli by się coś działo, jakieś zaczepki, wyzwiska i coś podobnego się działo w Twoim kierunku, gdybyś sobie z czymś nie radziła to od razu przychodź do mnie i mów.
Pokiwała głową na znak, że rozumie i przeniosła niepewnie wzrok na blondyna przy biurku.
- Mogę już iść? - zapytała z niepewnością
- Tak, jasne.
- Do widzenia. - wstała i ruszyła ku wyjściu z klasy
- Do-widzenia. - dodał po chwili starszy mężczyzna zaczynając coś pisać
Wyszła z klasy i szła w kierunku schodów. Przy ciele trzymała kartkę i długopis, na którym miała zapisany plan na kolejny dzień. Przeszła kilka metrów i zaczęła schodzić po schodach. W około wszyscy się rozbiegali i coś do siebie mówili. Przysunęła się bliżej ściany by nie zostać potrąconą przez innych uczniów. Kiedy schodziła i była już na przed ostatnich schodkach walnął w nią jakiś chłopak, ale tylko popatrzył w jej kierunku i pobiegł dalej. Upuściła długopis, który potoczył się kilkanaście centymetrów dalej. Szybko do niego podbiegła, ale go nie chwyciła. Uprzedził ją ktoś inny, a dokładnie.. Erik. Kiedy podał koleżance własność należącą właśnie do niej, dziewczyna bez wachania szybko chwyciła "zgubę".
- Dzięki. - po tych słowach ruszyła do wyjścia.
Młody Niemiec nie dał się spławić i podążył za 17-latką.
- Możemy porozmawiać? - zapytał doganiając nieśmiałą szatynkę
- Nie mamy o czym. - zatrzymała się i popatrzyła na niego - Przepraszam, ale się śpieszę. Daj mi spokój. - powiedziała i wyszła z budynku szkoły
Szybszym krokiem niż wcześniej udała się w stronę "swojego domu". Nie wiedząc dlaczego, ale przed oczami miała uśmiech swojego nowego wychowawcy. Chciała o jego uśmiechu zapomnieć i o wszystkich, którzy ją otaczają. Popatrzyła ku niebo przymykając na chwilę powieki, ale wciąż idąc przed siebie. Po kilku minutach doszła do domu, przed budynkiem nie widziałam auta Rafała co zdecydowanie ją uszczęśliwiło. Od kilku dni z nim nie rozmawia, a wręcz go unika. Weszła do domu gdzie do stołu z kubkiem gorącej herbaty zmierzała Natalia.
- Już wróciłam, idę do siebie się przebrać. Na rozpoczęciu było okey, nic wyjątkowego się nie wydarzyło. Jutro wrócę po 7, nie musisz po mnie przyjeżdżać ani mnie odwozić wolę się przejść.
Powiedziała na wstępie by uniknąć wszystkich możliwych pytań, po czym szybko zdjęła balerinki i weszła po schodach na górę się przebrać z czarnej spódnicy, białej koszuli i czarnego sweterka. Weszła do pokoju, zamknęła za sobą drzwi, odłożyła karteczkę i długopisik na biurko. Z szafki wyciągnęła jakieś spodenki i koszulkę, po czym je założyła. Usiadła na łóżku i zadzwoniła do Kuby z małym pytaniem. Po kilku minutach rozmowy zeszła na dół, gdzie była tylko blond włosa kobieta co bardzo nastolatkę cieszyło. Weszła do kuchni, wyjęła z szafki szklankę, a następnie wzięła z lodówki sok pomarańczowy i nalała do szklanki. Schowała karton z piciem z powrotem do lodówki.
- Niedługo Kuba wraca i jadę z nim na miasto. - powiedziała po czym napiła się picia
- Dobrze, możesz usiąść? - kobieta wymawiając słowa popatrzyła na córkę - Chcę z Tobą porozmawiać.
Kiedy to mówiła Natalia trochę się przestraszyła, bo nie wiedziała o co chodzi, ale miała nadzieję, że o nic wspólnego ze nią. Podszedła do stołu ze szklanką w ręką, a potem usiadła naprzeciwko "matki".
- A więc słucham, o co chodzi? - powiedziała ze stoickim spokojem w głosie
- Ostatnio zauważyłam, że masz gorszy kontakt z Rafałem, a czasami wręcz go unikasz. Coś się stało? Masz do tego jakiś powód? - popatrzyła na dziewczynę prostując się siedząc
- Nie, wszystko jest okey. Rafał jest naprawdę miły i na 100% wydaje Ci się, że go unikam. W ostatnim czasie daliście mi tyle miłości, że nie mogłabym go unikać czy też Ciebie lub Kuby. - patrzyła jej w oczy, przy czym musiała kłamać - Zresztą, gdyby coś się stało to od razu bym Ci powiedziała. Nie masz się o co martwić, a może to być też dlatego, że teraz szkoła, nowi znajomi i chcę jak najlepiej z ocenami wystartować w tym roku.
- Na pewno? - uniosła brwi ku górze marszcząc przy tym czoło - Nie oszukujesz?
- Naprawdę, nic mi nie jest, tylko Ci się zdaje. I nie, nie oszukuję Cię, nie umiałabym. - zaczęła mówić z większym przekonaniem
Przy okazji sprawdziła na smartfonie, która godzina.
- Idę się przebrać, bo zaraz wychodzę. - uśmiechnęła się, po czym wysączyła do końca sok i wstała od stołu
- Dobrze, tylko wróćcie na kolację. - powiedziała 42-latka
Kiwnęła głową na zgodę i poszła szybszym krokiem na górę gdzie założyła jeansowe spodenki i jasną koszulkę. Ukradkiem poszła do pokoju Kuby, do którego nie wolno jej było jednak wchodzić. Kiedy przekroczyła próg jego pokoju ujrzała stolik, na którym było pełno płyt, jakaś kartka, pusta szklanka. Za nim kanapa, dalej stała konsola Dj'ejska (czyt. didżejska), a za nią tapeta z Kubą w roli głównej. Wnętrze jego "komnaty" zrobiło na niej ogromne wrażenie, ale nie zamierzała w niej długo przebywać. Podeszła do szafy i wyjęła jedną z męskich bluz i zarzuciła ją na swoje ramiona, a okazyjnie pożyczyła czarną torbę z napisem "PUMA" i szybko wyszła z pokoju 20-latka. Wróciła do swojego pokoju gdzie włożyła spodenki i koszulkę, w których jeszcze przed chwilą była do torby. Zeszła na dół, gdzie zobaczyła jak pod dom podjeżdża "brat". Weszła do przed pokju, postawiła torbę na podłodze i założyła swoje trampki na nogi. Już po chwili była w aucie Kuby.
- Pożyczyłam sobie torbę i bluzę, leżały na suszarce. - zapinała pas w tym czasie - Nie jesteś zły? Mam nadzieję. - zerknęła kątem oka na chłopaka
- Jeśli leżały na suszarce to nie, ale jeśli były w moim pokoju to masz już większy problem. - powiedział,a po chwili zachichotał pod nosem
Po kilkunastu sekundach odjechali spod domu w kierunku centrum miasta. Przez całą drogę jazdy rozmawiali i żartowali, nawet opowiedziała mu jak było na rozpoczęciu, ale to bez większych szczegółów. Miała szczęście, bo tylko on jeden z tych milionów ludzi na świecie ją rozumiał. Przed nim nie musiała udawać kogoś kim nie jestem, mogła być po prostu sobą. Po niespełna 10minutach drogi zaparkowali samochód przed halą sportową. Wzięła torbę, a po chwili Kuba wziął również swoją - drugą i wyszli z pojazdu. Skierowali się w stronę wejścia,a następnie do szatni, kolejno: ja do damskiej, a Kuba do męskiej. Po wejściu do szatni, okazało się, że jest pusta co oznaczało, że będzie jedyną dziewczyną, która będzie grała. Wzruszyła bezradnie ramionami i zaczęła się przebierać w strój. Po przebraniu spojrzała na wyświetlacz smartfona by dowiedzieć się, która godzina. Zegar wskazywał punkt 16:00, nie dziwiła się, bo w pewnym sensie było późno, skoro rozpoczęcie odbyło się o godz. 13:00. Schowała komórkę do torby i wyszła na halę, gdzie na środku boiska była rozwieszona siatka. Przy jednej z ławek stał wózek z piłkami, podeszła do niego i chwyciła jedną z nich. Z powodu iż nie była osobą zbyt chętną do rozgrzewek i tym razem nie postanowiła się rozciągać, a poprawić swoją zagrywkę. Ustawiła się kilka metrów przed linią końcową. Przystawiła piłkę do ust, tak, że dzieliły ją kilka centymetrów. Przymknęła oczy, podrzuciła piłkę do góry, zrobiła dwa kroki do przodu i z całej siły uderzyła w piłkę, która poszybowała w stronę siatki, ale niestety tylko w nią walnęła. Wzięła kolejną piłkę i zrobiła to samo co wcześniej, ale tym razem trochę lżej uderzyła i piłka przeleciała na drugą stronę siatki trafiając w 6-ty metr boiska. Usłyszała ciche kroki zbliżające się w jej stronę, ale postanowiła się nimi nie przejmować. Słyszała przy tym rozmowy jakichś chłopaków, jednak robiła swoje. Chwyciła nową piłkę z wózka i zaserwowała mocniej niż za pierwszym razem i umiejętnie skierowała piłkę w 9-ty metr boiska. Kiedy upadła na parkiet, a piłka uderzyła w podłogę zauważyła, że kroki i rozmowy ucichły. Popatrzyła w niebo i uśmiechnęła się mimowolnie cicho szepcząc "Dziękuję". Po chwili przeniosła wzrok na chłopaków, a następnie poszła zebrać piłki, które wrzuciła po wszystkim do wózka. Udało jej się rozpoznać kilku z nich, niektórzy to kumple jej "brata", a niektórzy nawet chodzą z nią do klasy, a bynajmniej tak jej się wydaje.
- Patrzcie kto to, to Komosabe. - zaśmiał się jeden z nich, a był to ten sam wysoki chłopak co wtedy w domu
Nie wiedziała co to znaczy, ale już ją to denerwowało. Domyślała się tylko tyle, że to nie komplement. Miała już dość tego w jaki sposób się do niej zwraca, więc trochę się odważyła.
- Jeśli jesteś taki pewny siebie to się załóż. - popatrzyła na niego i mówiła z niepewnością - Jeśli wygra drużyna, w której ja gram odczepisz się ode mnie, a jeśli Twoja to będziesz mógł mówić tak jak mówisz. - zrobiła trzy kroki w jego stronę
- Ha! Ha! Ha! - zaczął mówić z naciskiem na słowa - Ty chyba nie mówisz tego poważnie?
- To tak czy nie?- patrzę na niego - A może Ty się boisz? - nie wiedząc dlaczego to powiedziała
Jedno głośnie chłopaki zrobili słynne "Uuuu".
- Co? - popatrzył na szatynkę - Ja się nikogo nie boję, ale skoro chcesz się upokorzyć przed wszystkimi tutaj to dobra.
Podał dziewczynie rękę, a ona ją uścisnęła. Chłopak, którego także poznała kiedy był u Kuby "przeciął" ich dłonie, a zaraz po tym na halę wbiegł Kuba.
- To co gramy? - zapytał Rzeźniczak
- Tak jasne. - powiedział wysoki brunet - Składy takie same jak zawsze, tylko trzeba do kogoś "dorzucić" młodą.
- Nie trzeba, Marco ma wpaść z nami zagrać mecz, więc jakoś się ich poustawia. - odpowiedział Kuba podchodząc do wózka z piłkami
- O to ja idę do "Dona". - powiedział jeden z niższych chłopaków i podszedł do wysokiego bruneta - I ty Kuba do nas, a Marco i...
- Natalia. - dodała szybko
- ... i Natalia dojdą do Mo. - uśmiechnął się mówiąc
- No dobra Mario. - kiedy Kuba kończył mówić na halę wbiegł Marco
Myślała, że się przewidziała, ale nie. Na salę wbiegł jej nowy wychowawca, a na jej twarzyczce zawitał malutki uśmieszek. Jednak otrząsnęła się i weszła na swoją pozycję - pod siatkę. Miała szczęście, że to "jej drużyna" zaczynała. Początek naszego mini meczu, a przy okazji zakładu przebiegał zgodnie z nadziejami 17-latki, jednak w 3-im secie wszystko zaczęło się psuć. Przyjęcie, zagrywka, blok, atak i mogłaby tak dalej wymieniać (rozegranie), los chciał, że przegrała i nadal musi się użerać z tym dupkiem i jego "Komosabe".
- Co to w ogóle znaczy? - pomyślała schodząc z boiska meczowego i kierując się jak najszybciej ku damskiej szatni.
Musi przyznać było fajnie, tylko gdyby jeszcze wynik był korzystniejszy. Nie próbowała o tym rozmyślać co by było gdyby, weszła do szatni. Zamknęła za sobą drzwi i zaczęła się przebierać. Po kilku chwilach była już gotowa, włożyła do torby bluzę Kuby i swoje ciuchy treningowe. Na ramię zarzucił pasek od torby i wyszła, bez żadnych niepotrzebnych wyczekiwań udała się do auta chłopaka. Kiedy doszła do pojazdu torbę rzuciła na tylnie siedzenie, a sama oparła się o drzwi ze strony pasażera i wyczekiwała nadejścia młodego Rzeźniczaka. Patrzyła się tak w stronę hali, wychodzili wszyscy, chłopak po chłopaku i oczywiście nie obeszło się od dogryzek ze strony "Niemieckich macho". Delikatnie zakręciła jej się łezka w oku, ale kiedy odeszli dalej szybko ją wytarła tak by nikt nie widział, że "płakała". Po kilkunastu minutach zauważyła zmierzającego w stronę samochodu Kubę, a obok niego szedł lekko zarośnięty chłopak. Kiedy byli ok. 5metrów ode niej przybili "piątkę". Niemiec poszedł w swoją stronę, a Kuba podszedł do niej, po czym rzucił swoją torbę do tyłu i wsiadł do auta. Kiedy on zamykał swoje drzwi, dziewczyna chciała wyjąć telefon ze spodenek, ale go nie było. Uderzyła się lekko w czoło i otworzyła powoli drzwi.
- Poczekaj na mnie, dosłownie 5minutek, czegoś zapomniałam, zaraz wracam. - powiedziała i szybko wysiadła z samochodu.
Zamknęła drzwi od pojazdu i pobiegła w stronę hali, po kilkunastu sekundach była w środku. Szybszym tempem udała się do szatni, kiedy do niej weszła zauważyłam leżący na ławce smartfon. Podeszła do niej i chwyciłam swój "gadżet", cicho zamknęła drzwi by nikt nie słyszał i ponownie powoli zaczęła biec. Mijając składzik nie zauważyłam linki i zaczepiłam o haczyk, który był do niej zamocowany. Niefortunnie upadła na swoją prawą kostkę i poczuła jakby coś pękło w jej okolicy. Kiedy upadła rozniósł się hałas słyszalny tylko w środku budynku, a ona zamknęła oczy i zagryzła zęby z bólu. Głowę położyła na lewym przed ramieniu, a prawą dłonią złapała się za bolącą nogę. Myślała, że nikogo nie ma w budynku, ale się myliła po kilku-kilkunastu sekundach podbiegł do niej jakiś człowiek.
- Natalia nic Ci nie jest? - zapytał 24-letni Niemiec
Jak się okazało był to Reus, który najwidoczniej nie wyszedł z hali.
- Moja kostka, boli. - mówiła, a po jej twarzy spływały łzy.
- Nie płacz, będzie dobrze. - powiedział mężczyzna wycierając swoją lewą dłonią łzy spływające po policzku dziewczyny, patrząc się przy tym w jej oczy.
Próbowała się uspokoić gdy ten sprawdzał co z kostką delikatnie ją dotykając.
- Kuba to Twój brat? - mówił wstając
- Tak, czeka na mnie przed budynkiem. - mówiła spoglądając ku górze i zaciskając zęby z bólu
- Poczekaj chwilę.
Mężczyzna wstał i wszedł za jedne z drzwi, po chwili wrócił z apteczką. Wyjął z niej jakieś patyczki i usztywnił okolice kostki i stawu skokowego. Kiedy lekko przycisnął patyczki do nogi uczennicy obwiązał je delikatnie bandażem by nie spadły. Apteczkę odłożył na bok i pomógł nastolatce wstać.
- Powoli zaprowadzę Cię do samochodu. - powiedział 24-latek pomagając dziewczynie wstać.
Podał jej swoje dłonie, a ona je chwyciła. Stojąc już na jednej nodze położyła swoją lewą rękę na jego ramieniu, a ten objął ją nad talią. Powoli wyprowadził Polkę z budynku, Kuba widząc siostrę i swojego kolegę wybiegł z auta i szybko do nich podbiegł. Pomógł prowadzić dziewczynę przy okazji wypytując się co się stało. Był bardziej spanikowany niż ona sama, po chwili posadzili nastolatkę na siedzeniu pasażera, zamknęła za nimi drzwi od samochodu. Kuba jeszcze chwilę dyskutował z Reus'em, po czym wsiadł do auta. Z jego wyrazu twarzy dziewczyna nic nie mogła wyczytać, ale ze swojego wiedziała, że cholernie boli. Zapięła pas i czekała aż dojadą do domu, ale jak się okazało po 20-25minutach zatrzymali się pod szpitalem. Ciężko westchnęła i pokręciła głową z nie chęci do wchodzenia do budynku.
- Nic mi nie jest, po boli i przestanie. - mówiła spoglądając na chłopaka
- Tak, tak oczywiście. - sztucznie się uśmiechnął i wysiadł.
Zaszedł z jej strony, otworzył drzwi, pomógł wyjść - wziął ją pod ramię. Trzasnął drzwiami i zamknął auto kliknięciem przycisku. Weszli do środka gdzie nastolatkę przejął lekarz dyżurny. Zaprowadził ją na salę i zrobił prześwietlenie kostki. (...)
- Musimy założyć gips. - powiedział lekarz wołając gestem ręki pielęgniarkę, porozmawiał z nią przy drzwiach, po czym wrócił do pacjentki - Masz zerwane więzadła lewe przednie w stawie skokowym. - usiadł na krześle obok łóżka, a 17-latka podniosła górną część ciała
- To niemożliwe, musiał jakiś błąd w tej maszynie wystąpić. - popatrzyła na niego z nadzieją, że żartuje, a on odpowiedział jednoznacznym spojrzeniem - Czyli to nie żart. - westchnęła i opadła na łóżko plecami
- Kilka tygodni przerwy od w-f, ale nie od szkoły. - zaśmiał się po ostatnich słowach
Do sali weszła pielęgniarka z jakąś miską i czymś białym w niej.
- A będę mogła jakąś płachetkę na ten gips? - popatrzyła na niego, a pielęgniarka wyszła
- Jasne, ale to już po założeniu gipsu.
Przysunął wózek z miską do siebie i zaczął opatrywać nogę "szczęściary" w biały ciężar. Po ok. 10-15minutach jej prawa dolna część nogi była biała i ważyła z pół tony. Lekarz po wszystkim wyjął z szafki żółtą płachetkę i owinął nią gips. W tym samym czasie weszła pielęgniarka i przyniosła żółte z dodatkiem czerni dwie kule, które postawiła obok łóżka.
- A o to zwolnienie z w-f na 2miesiące. Za dwa tygodnie przyjedź na kontrolę. - podał świstek, który chwyciła w dłonie i schowała do kieszonki spodenek, próbując go nie zmiąć. Podparła się kulami i wstała.
- Dobrze, do widzenia. - powiedziała podchodząc do wyjścia
- Do widzenia. - dodał szybko uśmiechając się w jej stronę.
Wyszła z sali o kulach, podeszła do Kuby, który już ochłonął po całym zajściu. Puściła mu delikatny uśmiech i skinęła głową w stronę wyjścia. (...) Weszli do domu, usiadła na szafce na buty i zdjęła lewego trampka i odłożyła go w kąt. Weszła do salonu gdzie na kanapie siedział Rafał i Edyta.
- No wreszcie kolacja już dawno... - uniosła się blond włosa dopóki nie zauważyła nogi dziewczyny - Natalia co Ci się stało? - powiedziała spanikowana
Małżeństwo podniosło się z kanapy, a na ich twarzach widniało lekkie przerażenie.
- Nic takiego, mały wypadek. - powiedziała spokojna - Może Kuba mi zanieść jedzenie do pokoju? - popatrzyła na chłopaka, który wnosił do salonu dwie torby z rzeczami
- Tak niech zaniesie, ale co dokładnie Ci się stało? - głos zabrał przejęty Rafał
- Mam zerwane więzadło lewe przednie w stawie skokowym. Dwa miesiące przerwy od w-f, a to ile będę w gipsie chodzić to jeszcze nie wiem. Czyli nic poważnego. - powiedziała wchodząc powoli po schodach
(...) Po zjedzeniu kolacji nie chciało jej się już nic robić, dlatego talerz, a na nim sztućce i szklankę po soku wsunęła pod łóżko. Przykryła się kołdrą, głowę położyła na poduszce, przymknęła oczy i nie wiedząc dlaczego zaczęłam myśleć o Reus'ie. Po jakimś czasie już słodko spała, wtulona w poduszkę i kołderkę.
----------------------------
Przepraszam, że dopiero teraz, ale małe problemy :3
Mam nadzieję, że udało mi się spisać i rozdział jest w miarę dobry :)
Wasza aktywność jest niesamowita :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
5 komentarzy - rozdział VI
Boski *.* Ahh w końcu Reus <3 Ale sie dzialo 😍 Ciekawa jestem czemu on jej tak dokucza?? 😐 No wiec czekam na next ❤ ❤ ❤
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle mega :D czyżby Natalia powoli się zakochiwała w Marco? *.*
OdpowiedzUsuń