niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział VI

Z rana obudził ją dźwięk budzika z telefonu, próbowała się rozciągnąć kiedy uderzyła stopą o podłogę, bo jak to u niej bywa zawsze jedna z nóg musi zwisać z łóżka. Zmarszczyła twarz z bólu, a po chwili już go nie czuła. Usiadła na łóżku i przetarła dłońmi oczy, po czym chwyciła kule i podszedła do szafki skąd z większymi lub mniejszymi problemami wyjęła białą koszulkę na ramiączka i jasne rurki. Na górę zarzuciła na siebie niebieską bluzę, rękawy podwinęła do łokci, a suwak zapięła 3/4. Przyciągnęła do siebie plecak i wrzuciła do niego zeszyty, długopis i korektor, przy okazji wkładając do jednego z zeszytów zwolnienie z w-f. Szelkę plecaka zarzuciła na prawę ramię, wstała o kulach i powoli zeszła na dół gdzie czekało już na nią śniadanie. Uśmiechem przywitała się z resztą rodzinki, nie miała szczęścia i przy stole siedział również Rafał.
- Natalia bardzo Cię przepraszam, ale muszę jechać na miasto, pilna sprawa. Kuby nie ma, bo gdzieś wyszedł, więc do szkoły podwiezie Cię Rafał. - powiedziała 42-latka
- Jasne, nie ma sprawy. Pa, do potem.- powiedziała z uśmiechem
Kiedy kobieta wyszła z domu, Natalia zabrała się bez słowa do jedzenia kanapek, które popijała gorącą herbatą.
- Możemy porozmawiać? -zapytał mężczyzna odkładając poranną gazetę
- Przecież rozmawiamy. - popatrzyła na niego konsumując przy tym jedzenie
- Nie o taką rozmowę mi chodzi. - popatrzył na dziewczynę popijając kawę - Unikasz mnie, to przez to co się stało?
- Przyniesiesz mi trampki, przepraszam trampka z przedpokoju? - popatrzyła na niego kocimi oczkami
Mężczyzna wstał i ruszył we wskazane miejsce, po chwili wrócił z jednym butem w ręku. Położył go obok krzesła, na którym siedziała. Kiedy skończyła jeść dwie duże kanapki dopiła herbatę. Rafał wziął jej talerz oraz kubek i odniósł rzeczy do kuchni.
- To możemy porozmawiać? - zapytał wracając
Kiedy on wracał ona w tym czasie zakładała buta.
- Jeszcze gdybyś mógł to przynieś mi niebieską bluzę na suwak z kapturem. - powiedziała by uniknąć tematu o jej zachowaniu do niego
Po kilku minutach dostała swoją bluzę, założyła ją, na plecy zarzuciła plecak.
- Zawieziesz mnie do szkoły czy mam iść na piechotę? - popatrzyła na niego wstając
- Tak, oczywiście. Idź do auta, ja zaraz dojdę.
Ruszyła w stronę wyjścia, a po ok. 30s-1min była w samochodzie gdzie musiała czekać na jaśnie pana Rafała. Po kilku minutach doszedł i mogli ruszyć. (...) Jakimś cudem udało jej się odnaleźć klasę oznaczoną nr. 18 na drzwiach, gdzie czeka na dzwonek wskazujący początek lekcji. Czekając tak na dźwięk dzwonka pod klasę doszła reszta klasy i oczywiście nie obyło się bez nachalnego Erika, który jak tylko zauważył 17-latkę o kulach szybko do niej podszedł.
- Natalia co Ci się stało? - zapytał z przejęciem w głosie
- Hej Erik. - powiedziała z mieszanymi uczuciami - Mała kontuzja nic poważnego.
- A no hej, mała kontuzja i noga w gipsie? - w jego głosie słyszała troskę
Wreszcie zadzownił dzwonek.
- Nic mi nie będzie, naprawdę. - uśmiechnęła się do niego - A jak Ci to zrobi przyjemność to może mnie dziś "oprowadzisz" po szkole?
- Jasne. - powiedział bez zastanowienia
Zauważyła wychodzącego zza ściany Max'a, z którym mogła pogadać po polsku. Jedynie uśmiechnęła się do niego i lekko uniosła głowę do góry. Młody Niemiec odpowiedział tym samym. Po chwili pod klasę przyszła wysoka, blondynka z czarnymi odrostami na czubku głowy, około 40-45 lat. Otworzyła klasę, a Natalia poczekała aż wszyscy wejdą po czym powoli weszła do klasy i usiadła w wolnej ławce pod oknem. Erik zajął miejsce pod ścianą w ławce z jednym z chłopaków, jeśli dobrze pamięta to z Lucasem. Wyjęła zeszyt i długopis, na szczęście obyło się bez przedstawiania na początku lekcji. (...) Minęło około 20minut lekcji gdy do klasy wparowała z hukiem jakaś dziewczyna.
- Sorki za spóźnienie, ale musiałam dłużej z chłopakiem w łazience zostać. - powiedziała, a po jej słowach w całej sali rozniósł się śmiech
- Draxler, nie pozwalaj sobie! - nauczycielka powiedziała uniesionym głosem - Ty do ławki, a ja idę po wychowawcę to sobie z nim porozmawiasz. - oburzona nauczycielka wstała z fotela przy biurko
- Po dyra od razu. - dodała Niemka
- I uwagę też już masz. - pogroziła starsza kobieta i wyszła z klasy
17-letnia dziewczyna zasiadła obok Polki, na ławkę rzuciła swoją torbę.
- Niezłe przestawienie co? - powiedziała - A tak w ogóle to Jenny jestem. - mówiła żując gumę
- Yhy. - przytaknęła jej - Natalia. - powiedziała niepewnie
(...) Do klasy wszedł Reus i nauczycielka matematyki. Z twarzy nauczyciela można wyczytać lekkie rozbawienie.
- Jenny co tu się dzieje? - zaczął mówić spokojnie
- Nic, tylko minimalne spóźnienie miałam. - Niemka odparła z dużą swobodą
- No widzi pani, nic takiego się nie stało. - popatrzył na starszą kobietę - Mam nadzieję, że wszystko wyjaśnione, a tylko nie powtarzaj tego. - zwrócił się do dziewczyny, która była bohaterką całego zajścia
- Dobra, dobra.
Natalia siedziała przy oknie nic nie mówiąc i patrząc coraz w podłogę to na Reus'a. Już miał wychodzić kiedy coś sobie przypomniał i zrobił dwa kroki w kierunku ławek.
- Natalia i jak noga? - zapytał szukając mojej stopy
- Nic poważnego, trochę pochodzę w gipsie. - powiedziała na tyle głośno by nauczyciel mógł usłyszeć
- Przyjdź do mnie po lekcjach. - po jego słowach po klasie rozeszło się słynne "uuuu"
- Dobrze. - skinęła głową
- Pod biurko. - powiedział cicho jeden z chłopaków, po czym dostał po głowie od Erika
(...) Przed drugą lekcją musiała zejść ze schodów, przejść dolne piętro, wejść po schodach i udać się przed siebie z 15metrów. To była męczarnia, po prostu męczarnia. Cieszyła się, że nic się jej nie stało i nikt jej nie poturbował. Podeszła z Erikiem pod klasę i oparła się o ścianę by było jej wygodniej stać.
- Jak chcesz to idź do kolegów. - powiedziała cicho
- Wolę postać z Tobą. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy
Nie zauważalnie lekko pod nosem się uśmiechnęła po jego słowach. Popatrzyła w stronę schodów, po których wchodził starszy mężczyzna w sutannie z czego wywnioskowałam, że to ksiądz.
- Kto to? - zapytała chłopaka
- Batman, uczy nas religii, a po lekcjach gra z nami na orliku. - powiedział zerkając na niego
- Batman? Serio?
- Lata w tej kietce to musi być Batman. - zaśmiał się cicho
Lekko pokręciła z niedowierzania - jeśli można to tak nazwać - głową. Przez chwilę patrzyła jeszcze w stronę schodów gdzie co chwilę mogła ujrzeć nowe nieznane twarze. Wzięła głębszy oddech i popatrzyła na 17-latka.
- Kto to Komosabe? - zapytała z ciekawością w głosie, ale i niepewnie
Chłopak przez chwilę milczał, tak jakby nie wiedział co powiedzieć lub jakby nie chciał mówić.
- Komosabe, oznacza... obcy, niechciany, niepotrzebny. - powiedział z niechęcią - Ale przecież Cie...
Durm nie dokończył gdyż podbiegł do niego blondyn z klasy i zasłonił się 17-latkiem.
- Durm ratuj, ona chce mnie zgwałcić. - mówił uniesionym głosem na widok zbliżającej się do nich dziewczyny z ciemnymi, prostymi włosami za ramiona
- Stark ty gnido. - Niemka mówiła oburzona, ale i zarazem rozbawiona - Sam masz nierówne paznokcie. Chodź tu!
Erik szybko się odsunął, a blondyn zaczął uciekać. Polka nie dziwiła się, bo chyba tak samo by zareagowała na wiadomość, że mam krzywe paznokcie. Chociaż nie, nic by nie odpowiedziała tylko się zamknęła i wzięła to do siebie. Po kilkunastu sekundach rozbrzmiał się głośny dźwięk dzwonka, który oznaczał lekcję. Cała klasa zeszła się pod klasę i zrobiło się tłoczno. W naszą stronę zmierzała niższa, krótko włosa, szatynka ok. 40, jednak wyglądająca na młodszą. Otworzyła klasę i kazała Natalii wejść pierwszej, a po szatynce weszła ona i po chwili reszta uczniów. Zajęła miejsce w rzędzie po lewej stronie przy oknie, a dokładnie trzecią - środkową ławkę. Wypakowała zeszyt i długopis, nauczycielka podyktowała standardowy jak mniema temat "Lekcja organizacyjna i zapoznanie z PSO w kl. II technikum" (Przedmiotowy System Oceniania). Niemka zaczęła tłumaczyć nad czym będą w szczególności pracować w tym roku. Kiedy kobieta mówiła brązowo oka patrzyła przez chwilę w okno rozmyślając, jednak szybko się otrząsnęła. Popatrzyła na nią ukradkiem i zaczęła jej uważnie słuchać i notować niektóre z rzeczy wypowiedziane przez nią. Siedziała sama w ławce co było jakimś atutem, bo nie musiała z kimkolwiek rozmawiać. Polski ciągnął się jak opętany i był kolejnym przedmiotem za którym nie przepadała. Wolała historię, WOS czy w-f, niż przedmioty ścisłe czy resztę przedmiotów humanistycznych. Po długich 45minutach zadzwonił dzwonek, a Polka powoli i ostrożnie mogła wyjść z klasy i od razu udać się w stronę szatni, bo zbliżał się w-f. Po ok. 5 minutach doszła do szatni, ale i tak do niej nie weszła, bo nie ćwiczyła, więc zdecydowała usiąść na ławce, która stała przed boiskiem. Siedząc na ławce zauważyłam idącego kostką chłopaka w czarnych jeansach, białej koszulce i w czarnej skórzanej kurtce zarzuconej na prawym ramieniu, ciemnych okularach na oczach, a jego brązowe włosy są lekko postawione na żel i zaczesane na lewą stronę. Nagle przeszył ją dreszczyk po plecach. Z niepewnością patrzyła na niego tak by nie zauważył na sobie jej wzroku. Chłopak skręcił na boisko i podszedł do stojącego tam Marco Reus'a i przez chwilę ze sobą rozmawiali i coś sobie tłumaczyli, ale Reus musiał ją zauważyć, bo przeprosił pośpiesznie bruneta i szybszym krokiem skierował się w stronę nastolatki.
- I jak kostka? - zapytał "lekkim" opiekuńczym głosem - Wcześniej nie mogłem się dopytać, a zresztą, sama słyszałaś.
- Wszystko "dobrze", trochę nie będę tylko ćwiczyć i będę chodzić o kulach, ale tak jest wszystko w najlepszym porządku. - mówiła zerkając w chodnik, a dokładnie w kostkę - Nie musi się pan tłumaczyć i dziękuję, że pan pyta.
- Jestem w końcu waszym wychowawcą, więc muszę się wami interesować.
Po jego ostatnich słowach, skierowałam wzrok na niego i uniosłam brwi ku górze.
- Muszę wiedzieć czy z wami wszystko okey i czy nie ma Cie żadnych problemów. - zaczął się głupio tłumaczyć
- Rozumiem, nie musi się pan z tego co mówi tłumaczyć. - powiedziała niepewnie, chcąc nie chcąc by sobie już poszedł
- Psorze! - usłyszeli krzyk nad ciagający z boiska treningowego - Psorze!
Oboje popatrzyli w stronę boiska, z którego nadchodziły odgłosy i jak się okazało krzyczał Erik. "Wreszcie się do czegoś przydał" pomyślała sobie szczęśliwa siedząc już w osamotnieniu i szukając nieznajomego szatyna wzrokiem. Kiedy nie mogła nigdzie znaleźć obcego niemca zauważyła, że na boisko zmierzały dziewczyny ode niej z klasy, ale i nie tylko. Jedna z dziewczyn, która chodziła ze nią do klasy przy wejściu na boisko powiedziała coś do reszty niemek z ich roku, te poszły dalej, a ona zaczęła iść w kierunku osamotnionej szatynki. Była pewna, że nie chce tej rozmowy, ale jak trzeba to trzeba.
- Czego nie pójdziesz na trybuny? - zapytała 17-latka
- Wolę tutaj sama posiedzieć. - odrzekła bez większej chęci do rozmowy
[...] Usiadłam na swoim łóżku i zaczęła "na kolanach" przerabiać przyszłe tematy, gdy do pokoju wszedł Rafał, który wrócił z pracy.
- Możemy porozmawiać? -zapytał przymykając drzwi
- Nie widać, że coś robię. - odrzekła nie zwracając na niego uwagi - Potrzebuję spokoju.
- Zajmę Ci tylko chwilę. - mężczyzna powiedział podchodząc w kierunku "córki"
- Możesz stąd wyjść?! - zapytała ze zdenerwowaniem i wrogością w głosie patrząc na niego - Najlepiej teraz, już!
- Ej co jest? - pytał z czułością
- Wyjdź stąd! Proszę. - wykrzyknęła
Natalia będąc na dole usłyszała krzyki i szybszym krokiem po schodach udała się na górę. Wchodząc na 1 piętro zobaczyła wychodzącego z pokoju dziewczyny Rafała, jednak nie odezwała się do niego ani słowem i weszła do pokoju nastolatki.
- Coś się stało? Słyszałam krzyki. - zapytała zaniepokojona
- Nie, wszystko okey. - posłała jej promienny uśmiech - Nie masz się o co martwić.
- Skoro tak uważasz. - popatrzyła na nią z uśmiechem na twarzy - Jeśli będziesz coś chciała to jestem na dole. - oznajmiła i zaczęła wychodzić z pokoju
- Jasne, jasne.
Odpowiedziała optymistycznie, ale chyba już kobieta nie usłyszała. Już w spokoju zabrała się za omawianie tematów, które będą w najbliższym czasie na lekcjach. Mijała tak minuta za minutą i czas nieubłaganie pędził do przodu, nim się zorientowała już spała. [..]
- Kochasz mnie jeszcze? - zapytał rozbawiony
- Takiego "idiotę"? - popatrzyła mu w oczy - Muszę pomyśleć. - zaśmiała się, a po chwili delikatnie pocałowała go w usta
- To chyba znaczyło nie... - oznajmił z kaprysem na twarzy
- Jak Ci tyle nie pasuje to nic nie będzie. - udała obrażoną i odwróciła się do niego plecami zakładając przy tym rękę na rękę
- No już weź. - chłopak powiedział czule i przytulił do siebie dziewczynę stojąc za nią, a swoimi rękoma objął ją wokół talii
- Masz szczęście, że nie umiem się na Ciebie długo gniewać.
Swoje dłonie położyła na jego przedramiona, odkręciła głowę w jego kierunku i musnęła jego usteczka...




------------------------------------------------


Wiem, straszny leń ze mnie, i dlatego należy mi się porządny owal od was :3
Dam radę i go przeżyję, ale mam nadzieję, że po przeczytaniu "Szósteczki" mi przebaczycie, chociaż wiem, że będzie o to ciężko :P
Zaniedbałam opowiadanie jak i was - czytelników i nie wiem czy jest sens dalszego pisania, więc jeśli chcecie by opowiadanie "żyło" dalej zostawcie mały znak w postaci, np. komentarza, kilku wyświetleń czy promocji u znajomych :D
Moja dłuuugaaa nie obecność spowodowana jest napiętym grafikiem szkolnym, ale od dziś obiecuję (na osobę ważną mi), że ja (w szczególności) jak i całe opowiadanie się poprawimy ;)
Liczę, że się spodoba i zaintryguje was tajemniczy chłopak i będziecie czekali na wiadomość kto nim jest :)
Do zobaczenia w bliskiej przyszłości ;*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Następny rozdział = 5 komentarzy

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział V

"Od tego rozdziału rozmowy po polsku czy po niemiecku będą pisane w naszym ojczystym języku"

(...) Stała pod szkołą i czekała aż to wszystko się skończy chcąc wracać do domu, chociaż? Sama już nie wiedziała, wolała chodzić cały dzień po mieście, zamknąć się w sobie niż siedzieć w "domu". Rozglądając się ostrożnie i nie spostrzeżenie zauważała znane jej osoby, które widziała jeszcze kilka dni temu. Nawet widziała dziewczynę, którą spotkała na targowisku i... i Erika, który był natrętny i tym samym wstrętny. Przyglądała się i nie podolnie słuchała co mówi dyrektor. Jednak kiedy usłyszała "Die erste technische" otrząsnęła się lekko i zaczęła uważnie słuchać starszego mężczyznę by dowiedzieć się kto będzie nowym wychowawcą dziewczyny. Po chwili usłyszała "Marco Reus" i próbowała dostrzec jak przeczuwała mężczyznę po 50, który wlecze się o lasce. Jednak... nowy wychowawca z opóźnionym zapłonem wyszedł z szatni klubowej, w której przesiadywał z innymi nauczycielami. Był ubrany w czarny garnitur, jedyne co odrużniało się to jego biała koszula. Kiedy wychodził na mini scenę robił to w pośpiechu zapinając przy tym marynarkę na jeden ze środkowych guzików. Kiedy blondyn się już ogarnął uśmiechnął się w kierunku uczniów. Szatynka wzięła przy tym głęboki wdech i patrzyła na niego z uwagą i próbowała jak najwięcej z tego co mówi zrozumieć. (...) Usiadła w jednej z pierwszych ławek i wyjęła kartkę by zapisać plan, ale nie myślała, że tak będzie to wyglądać. Wszyscy po usiadali, ale nie na krzesłach, ale na ławkach i rozmawiali razem z sobą, ona siedziała sama - na szczęście - i mogła spokojnie czekać na rozwój wydarzeń. Kiedy podszedł do niej... Erik, no tak on spokoju 17-letniej Polce dać nie może. Nawet nie chciała go słuchać, choć już zwykłą, normalną rozmowę mogła przeprowadzić, ale z nim nie chciała rozmawiać. Uratował ją dźwięk otwieranych drzwi i głos nauczyciela.
- Cisza. - powiedział starszy od uczniów blondyn, jednak nikt go nie posłuchał - Ej! Spokój! - powtórzył raz jeszcze jednak i to nie podziałało
Przewróciła tylko oczyma na zachowanie reszty klasy.
- Zamknąć mordy! - krzyknął szczupły, ciemnowłosy chłopak
- Lucas. - Reus popatrzył na niego kręcąc głową
- Spokojnie, bo psorowi zaraz żyłka pęknie.
Po słowach 17-latka wszyscy zaczęli się śmiać, włącznie z wychowawcą co zszokowało nową uczennicę klasy.
- Daje pan plan, bo już mi się na lekcje śpieszy. - powiedział Erik ze śmiechem
- Zobaczymy jutro jak pierwszą uwagę dostaniesz. - powiedział starszy blondyn, który usiadł na rogu biurka i zaczął czytać plan - Pisać: Jutro: 1. Matematyka. 2. Polski. 3. W-f 4. Pierwszy trening dla zawodników, a druga grupa informatyka. 5 WDŻ.
- Chyba w praktyce. - po słowach Lucasa cała klasa wybuchła śmiechem
- U Ciebie to 24 na dobe to się stosuje. - powiedział nauczyciel, a w klasie nie cichły śmiechy - Dalej: 6. Rozszerzona chemia. 7. Geo-grafia. I 8. Drugi trening dla zawodników. A teraz was tu nie widzę. - wskazał Reus na drzwi
A wszyscy wyszli z klasy, schowała kartkę do swoich ciemnych jeans'ów i szła korytarzem ku schodów kiedy usłyszała głos nauczyciela.
- Natalia? - krzyknął z zapytaniem w głosie
Niepewnie dziewczyna skierowała swoją głową w stronę drzwi klasy z której przed chwilą wyszła by upewnić się kto krzyczy.
- Natalia, chodź tu na chwilę.
Posłusznie bez żadnego "ale" wróciła do klasy i gdzie przy biurku czekał na nią wychowawca. Podeszła do niego i stanęła dwa-cztery kroki od niego. Uniósł brew i popatrzył na nastolatkę zapisując coś na kartce przy okazji.
- Nie bój się, usiądź. - wskazał dłonią na krzesełko, które stało obok ławki naprzeciwko jego biurka.
Powoli usiadła na wskazanym miejscu i popatrzyła niepewnie w stronę nauczyciela. Wzięła głęboki wdech i zaczęła się lekko denerwować. Po głowie chodziło jej mnóstwo myśli, ale miała nadzieje, że już pierwszego dnia nic takiego nie zrobiła. Mężczyzna odłożył długopis na bok i popatrzył w kierunku zdenerwowanej dziewczyny.
- Wiem, że jesteś tutaj nowa i możesz jeszcze nie znać dobrze języka, więc z nauczycielami postanowiliśmy, że nie będziesz tak obciążana przez nich pracą na lekcji, zadaniami domowymi, ale to tylko przez I semestr. - uśmiechnął się
- Nie trzeba było, ale dziękuję. - powiedziała cicho przenosząc wzrok na ławkę przed nią
- I jeśli by się coś działo, jakieś zaczepki, wyzwiska i coś podobnego się działo w Twoim kierunku, gdybyś sobie z czymś nie radziła to od razu przychodź do mnie i mów.
Pokiwała głową na znak, że rozumie i przeniosła niepewnie wzrok na blondyna przy biurku.
- Mogę już iść? - zapytała z niepewnością
- Tak, jasne.
- Do widzenia. - wstała i ruszyła ku wyjściu z klasy
- Do-widzenia. - dodał po chwili starszy mężczyzna zaczynając coś pisać
Wyszła z klasy i szła w kierunku schodów. Przy ciele trzymała kartkę i długopis, na którym miała zapisany plan na kolejny dzień. Przeszła kilka metrów i zaczęła schodzić po schodach. W około wszyscy się rozbiegali i coś do siebie mówili. Przysunęła się bliżej ściany by nie zostać potrąconą przez innych uczniów. Kiedy schodziła i była już na przed ostatnich schodkach walnął w nią jakiś chłopak, ale tylko popatrzył w jej kierunku i pobiegł dalej. Upuściła długopis, który potoczył się kilkanaście centymetrów dalej. Szybko do niego podbiegła, ale go nie chwyciła. Uprzedził ją ktoś inny, a dokładnie.. Erik. Kiedy podał koleżance własność należącą właśnie do niej, dziewczyna bez wachania szybko chwyciła "zgubę".
- Dzięki. - po tych słowach ruszyła do wyjścia.
Młody Niemiec nie dał się spławić i podążył za 17-latką.
- Możemy porozmawiać? - zapytał doganiając nieśmiałą szatynkę
- Nie mamy o czym. - zatrzymała się i popatrzyła na niego - Przepraszam, ale się śpieszę. Daj mi spokój. - powiedziała i wyszła z budynku szkoły
Szybszym krokiem niż wcześniej udała się w stronę "swojego domu". Nie wiedząc dlaczego, ale przed oczami miała uśmiech swojego nowego wychowawcy. Chciała o jego uśmiechu zapomnieć i o wszystkich, którzy ją otaczają. Popatrzyła ku niebo przymykając na chwilę powieki, ale wciąż idąc przed siebie. Po kilku minutach doszła do domu, przed budynkiem nie widziałam auta Rafała co zdecydowanie ją uszczęśliwiło. Od kilku dni z nim nie rozmawia, a wręcz go unika. Weszła do domu gdzie do stołu z kubkiem gorącej herbaty zmierzała Natalia.
- Już wróciłam, idę do siebie się przebrać. Na rozpoczęciu było okey, nic wyjątkowego się nie wydarzyło. Jutro wrócę po 7, nie musisz po mnie przyjeżdżać ani mnie odwozić wolę się przejść.
Powiedziała na wstępie by uniknąć wszystkich możliwych pytań, po czym szybko zdjęła balerinki i weszła po schodach na górę się przebrać z czarnej spódnicy, białej koszuli i czarnego sweterka. Weszła do pokoju, zamknęła za sobą drzwi, odłożyła karteczkę i długopisik na biurko. Z szafki wyciągnęła jakieś spodenki i koszulkę, po czym je założyła. Usiadła na łóżku i zadzwoniła do Kuby z małym pytaniem. Po kilku minutach rozmowy zeszła na dół, gdzie była tylko blond włosa kobieta co bardzo  nastolatkę cieszyło. Weszła do kuchni, wyjęła z szafki szklankę, a następnie wzięła z lodówki sok pomarańczowy i nalała do szklanki. Schowała karton z piciem z powrotem do lodówki.
- Niedługo Kuba wraca i jadę z nim na miasto. - powiedziała po czym napiła się picia
- Dobrze, możesz usiąść? - kobieta wymawiając słowa popatrzyła na córkę - Chcę z Tobą porozmawiać.
Kiedy to mówiła Natalia trochę się przestraszyła, bo nie wiedziała o co chodzi, ale miała nadzieję, że o nic wspólnego ze nią. Podszedła do stołu ze szklanką w ręką, a potem usiadła naprzeciwko "matki".
- A więc słucham, o co chodzi? - powiedziała ze stoickim spokojem w głosie
- Ostatnio zauważyłam, że masz gorszy kontakt z Rafałem, a czasami wręcz go unikasz. Coś się stało? Masz do tego jakiś powód? - popatrzyła na dziewczynę prostując się siedząc
- Nie, wszystko jest okey. Rafał jest naprawdę miły i na 100% wydaje Ci się, że go unikam. W ostatnim czasie daliście mi tyle miłości, że nie mogłabym go unikać czy też Ciebie lub Kuby. - patrzyła jej w oczy, przy czym musiała kłamać - Zresztą, gdyby coś się stało to od razu bym Ci powiedziała. Nie masz się o co martwić, a może to być też dlatego, że teraz szkoła, nowi znajomi i chcę jak najlepiej z ocenami wystartować w tym roku.
- Na pewno? - uniosła brwi ku górze marszcząc przy tym czoło - Nie oszukujesz?
- Naprawdę, nic mi nie jest, tylko Ci się zdaje. I nie, nie oszukuję Cię, nie umiałabym. - zaczęła mówić z większym przekonaniem
Przy okazji sprawdziła na smartfonie, która godzina.
- Idę się przebrać, bo zaraz wychodzę. - uśmiechnęła się, po czym wysączyła do końca sok i wstała od stołu
- Dobrze, tylko wróćcie na kolację. - powiedziała 42-latka
Kiwnęła głową na zgodę i poszła szybszym krokiem na górę gdzie założyła jeansowe spodenki i jasną koszulkę. Ukradkiem poszła do pokoju Kuby, do którego nie wolno jej było jednak wchodzić. Kiedy przekroczyła próg jego pokoju ujrzała stolik, na którym było pełno płyt, jakaś kartka, pusta szklanka. Za nim kanapa, dalej stała konsola Dj'ejska (czyt. didżejska), a za nią tapeta z Kubą w roli głównej. Wnętrze jego "komnaty" zrobiło na niej ogromne wrażenie, ale nie zamierzała w niej długo przebywać. Podeszła do szafy i wyjęła jedną z męskich bluz i zarzuciła ją na swoje ramiona, a okazyjnie pożyczyła czarną torbę z napisem "PUMA" i szybko wyszła z pokoju 20-latka. Wróciła do swojego pokoju gdzie włożyła spodenki i koszulkę, w których jeszcze przed chwilą była do torby. Zeszła na dół, gdzie zobaczyła jak pod dom podjeżdża "brat". Weszła do przed pokju, postawiła torbę na podłodze i założyła swoje trampki na nogi. Już po chwili była w aucie Kuby.
- Pożyczyłam sobie torbę i bluzę, leżały na suszarce. - zapinała pas w tym czasie - Nie jesteś zły? Mam nadzieję. - zerknęła kątem oka na chłopaka
- Jeśli leżały na suszarce to nie, ale jeśli były w moim pokoju to masz już większy problem. - powiedział,a po chwili zachichotał pod nosem
Po kilkunastu sekundach odjechali spod domu w kierunku centrum miasta. Przez całą drogę jazdy rozmawiali i żartowali, nawet opowiedziała mu jak było na rozpoczęciu, ale to bez większych szczegółów. Miała szczęście, bo tylko on jeden z tych milionów ludzi na świecie ją rozumiał. Przed nim nie musiała udawać kogoś kim nie jestem, mogła być po prostu sobą. Po niespełna 10minutach drogi zaparkowali samochód przed halą sportową. Wzięła  torbę, a po chwili Kuba wziął również swoją - drugą i wyszli z pojazdu. Skierowali się w stronę wejścia,a następnie do szatni, kolejno: ja do damskiej, a Kuba do męskiej. Po wejściu do szatni, okazało się, że jest pusta co oznaczało, że będzie jedyną dziewczyną, która będzie grała. Wzruszyła bezradnie ramionami i zaczęła się przebierać w strój. Po przebraniu spojrzała na wyświetlacz smartfona by dowiedzieć się, która godzina. Zegar wskazywał punkt 16:00, nie dziwiła się, bo w pewnym sensie było późno, skoro rozpoczęcie odbyło się o godz. 13:00. Schowała komórkę do torby i wyszła na halę, gdzie na środku boiska była rozwieszona siatka. Przy jednej z ławek stał wózek z piłkami, podeszła do niego i chwyciła jedną z nich. Z powodu iż nie była osobą zbyt chętną do rozgrzewek i tym razem nie postanowiła się rozciągać, a poprawić swoją zagrywkę. Ustawiła się kilka metrów przed linią końcową. Przystawiła piłkę do ust, tak, że dzieliły ją kilka centymetrów. Przymknęła oczy, podrzuciła piłkę do góry, zrobiła dwa kroki do przodu i z całej siły uderzyła w piłkę, która poszybowała w stronę siatki, ale niestety tylko w nią walnęła. Wzięła kolejną piłkę i zrobiła to samo co wcześniej, ale tym razem trochę lżej uderzyła i piłka przeleciała na drugą stronę siatki trafiając w 6-ty metr boiska. Usłyszała ciche kroki zbliżające się w jej stronę, ale postanowiła się nimi nie przejmować. Słyszała przy tym rozmowy jakichś chłopaków, jednak robiła swoje. Chwyciła nową piłkę z wózka i zaserwowała mocniej niż za pierwszym razem i umiejętnie skierowała piłkę w 9-ty metr boiska. Kiedy upadła na parkiet, a piłka uderzyła w podłogę zauważyła, że kroki i rozmowy ucichły. Popatrzyła w niebo i uśmiechnęła się mimowolnie cicho szepcząc "Dziękuję". Po chwili przeniosła wzrok na chłopaków, a następnie poszła zebrać piłki, które wrzuciła po wszystkim do wózka. Udało jej się rozpoznać kilku z nich, niektórzy to kumple jej "brata", a niektórzy nawet chodzą z nią do klasy, a bynajmniej tak jej się wydaje.
- Patrzcie kto to, to Komosabe. - zaśmiał się jeden z nich, a był to ten sam wysoki chłopak co wtedy w domu
Nie wiedziała co to znaczy, ale już ją to denerwowało. Domyślała się tylko tyle, że to nie komplement. Miała już dość tego w jaki sposób się do niej zwraca, więc trochę się odważyła.
- Jeśli jesteś taki pewny siebie to się załóż. - popatrzyła na niego i mówiła z niepewnością - Jeśli wygra drużyna, w której ja gram odczepisz się ode mnie, a jeśli Twoja to będziesz mógł mówić tak jak mówisz. - zrobiła trzy kroki w jego stronę
- Ha! Ha! Ha! - zaczął mówić z naciskiem na słowa - Ty chyba nie mówisz tego poważnie?
- To tak czy nie?- patrzę na niego - A może Ty się boisz? - nie wiedząc dlaczego to powiedziała
Jedno głośnie chłopaki zrobili słynne "Uuuu".
- Co? - popatrzył na szatynkę - Ja się nikogo nie boję, ale skoro chcesz się upokorzyć przed wszystkimi tutaj to dobra.
Podał dziewczynie rękę, a ona ją uścisnęła. Chłopak, którego także poznała kiedy był u Kuby "przeciął" ich dłonie, a zaraz po tym na halę wbiegł Kuba.
- To co gramy? - zapytał Rzeźniczak
- Tak jasne. - powiedział wysoki brunet - Składy takie same jak zawsze, tylko trzeba do kogoś "dorzucić" młodą.
- Nie trzeba, Marco ma wpaść z nami zagrać mecz, więc jakoś się ich poustawia. - odpowiedział Kuba podchodząc do wózka z piłkami
- O to ja idę do "Dona". - powiedział jeden z niższych chłopaków i podszedł do wysokiego bruneta - I ty Kuba do nas, a Marco i...
- Natalia. - dodała szybko
- ... i Natalia dojdą do Mo. - uśmiechnął się mówiąc
- No dobra Mario. - kiedy Kuba kończył mówić na halę wbiegł Marco
Myślała, że się przewidziała, ale nie. Na salę wbiegł jej nowy wychowawca, a na jej twarzyczce zawitał malutki uśmieszek. Jednak otrząsnęła się i weszła na swoją pozycję - pod siatkę. Miała szczęście, że to "jej drużyna" zaczynała. Początek naszego mini meczu, a przy okazji zakładu przebiegał zgodnie z nadziejami 17-latki, jednak w 3-im secie wszystko zaczęło się psuć. Przyjęcie, zagrywka, blok, atak i mogłaby tak dalej wymieniać (rozegranie), los chciał, że przegrała i nadal musi się użerać z tym dupkiem i jego "Komosabe".
- Co to w ogóle znaczy? - pomyślała schodząc z boiska meczowego i kierując się jak najszybciej ku damskiej szatni.
Musi przyznać było fajnie, tylko gdyby jeszcze wynik był korzystniejszy. Nie próbowała o tym rozmyślać co by było gdyby, weszła do szatni. Zamknęła za sobą drzwi i zaczęła się przebierać. Po kilku chwilach była już gotowa, włożyła do torby bluzę Kuby i swoje ciuchy treningowe. Na ramię zarzucił pasek od torby i wyszła, bez żadnych niepotrzebnych wyczekiwań udała się do auta chłopaka. Kiedy doszła do pojazdu torbę rzuciła na tylnie siedzenie, a sama oparła się o drzwi ze strony pasażera i wyczekiwała nadejścia młodego Rzeźniczaka. Patrzyła się tak w stronę hali, wychodzili wszyscy, chłopak po chłopaku i oczywiście nie obeszło się od dogryzek ze strony "Niemieckich macho". Delikatnie zakręciła jej się łezka w oku, ale kiedy odeszli dalej szybko ją wytarła tak by nikt nie widział, że "płakała". Po kilkunastu minutach zauważyła zmierzającego w stronę samochodu Kubę, a obok niego szedł lekko zarośnięty chłopak. Kiedy byli ok. 5metrów ode niej przybili "piątkę". Niemiec poszedł w swoją stronę, a Kuba podszedł do niej, po czym rzucił swoją torbę do tyłu i wsiadł do auta. Kiedy on zamykał swoje drzwi, dziewczyna chciała wyjąć telefon ze spodenek, ale go nie było. Uderzyła się lekko w czoło i otworzyła powoli drzwi.
- Poczekaj na mnie, dosłownie 5minutek, czegoś zapomniałam, zaraz wracam. - powiedziała i szybko wysiadła z samochodu.
Zamknęła drzwi od pojazdu i pobiegła w stronę hali, po kilkunastu sekundach była w środku. Szybszym tempem udała się do szatni, kiedy do niej weszła zauważyłam leżący na ławce smartfon. Podeszła do niej i chwyciłam swój "gadżet", cicho zamknęła drzwi by nikt nie słyszał i ponownie powoli zaczęła biec. Mijając składzik nie zauważyłam linki i zaczepiłam o haczyk, który był do niej zamocowany. Niefortunnie upadła na swoją prawą kostkę i poczuła jakby coś pękło w jej okolicy. Kiedy upadła rozniósł się hałas słyszalny tylko w środku budynku, a ona zamknęła oczy i zagryzła zęby z bólu. Głowę położyła na lewym przed ramieniu, a prawą dłonią złapała się za bolącą nogę. Myślała, że nikogo nie ma w budynku, ale się myliła po kilku-kilkunastu sekundach podbiegł do niej jakiś człowiek.
- Natalia nic Ci nie jest? - zapytał 24-letni Niemiec
Jak się okazało był to Reus, który najwidoczniej nie wyszedł z hali.
- Moja kostka, boli. - mówiła, a po jej twarzy spływały łzy.
- Nie płacz, będzie dobrze. - powiedział mężczyzna wycierając swoją lewą dłonią łzy spływające po policzku dziewczyny, patrząc się przy tym w jej oczy.
Próbowała się uspokoić gdy ten sprawdzał co z kostką delikatnie ją dotykając.
- Kuba to Twój brat? - mówił wstając
- Tak, czeka na mnie przed budynkiem. - mówiła spoglądając ku górze i zaciskając zęby z bólu
- Poczekaj chwilę.
Mężczyzna wstał i wszedł za jedne z drzwi, po chwili wrócił z apteczką. Wyjął z niej jakieś patyczki i usztywnił okolice kostki i stawu skokowego. Kiedy lekko przycisnął patyczki do nogi uczennicy obwiązał je delikatnie bandażem by nie spadły. Apteczkę odłożył na bok i pomógł nastolatce wstać.
- Powoli zaprowadzę Cię do samochodu. - powiedział 24-latek pomagając dziewczynie wstać.
Podał jej swoje dłonie, a ona je chwyciła. Stojąc już na jednej nodze położyła swoją lewą rękę na jego ramieniu, a ten objął ją nad talią. Powoli wyprowadził Polkę z budynku, Kuba widząc siostrę i swojego kolegę wybiegł z auta i szybko do nich podbiegł. Pomógł prowadzić dziewczynę przy okazji wypytując się co się stało. Był bardziej spanikowany niż ona sama, po chwili posadzili nastolatkę na siedzeniu pasażera, zamknęła za nimi drzwi od samochodu. Kuba jeszcze chwilę dyskutował z Reus'em, po czym wsiadł do auta. Z jego wyrazu twarzy dziewczyna nic nie mogła wyczytać, ale ze swojego wiedziała, że cholernie boli. Zapięła pas i czekała aż dojadą do domu, ale jak się okazało po 20-25minutach zatrzymali się pod szpitalem. Ciężko westchnęła i pokręciła głową z nie chęci do wchodzenia do budynku.
- Nic mi nie jest, po boli i przestanie. - mówiła spoglądając na chłopaka
- Tak, tak oczywiście. - sztucznie się uśmiechnął i wysiadł.
Zaszedł z jej strony, otworzył drzwi, pomógł wyjść - wziął ją pod ramię. Trzasnął drzwiami i zamknął auto kliknięciem przycisku. Weszli do środka gdzie nastolatkę przejął lekarz dyżurny. Zaprowadził ją na salę i zrobił prześwietlenie kostki. (...)
- Musimy założyć gips. - powiedział lekarz wołając gestem ręki pielęgniarkę, porozmawiał z nią przy drzwiach, po czym wrócił do pacjentki - Masz zerwane więzadła lewe przednie w stawie skokowym. - usiadł na krześle obok łóżka, a 17-latka podniosła górną część ciała
- To niemożliwe, musiał jakiś błąd w tej maszynie wystąpić. - popatrzyła na niego z nadzieją, że żartuje, a on odpowiedział jednoznacznym spojrzeniem - Czyli to nie żart. - westchnęła i opadła na łóżko plecami
- Kilka tygodni przerwy od w-f, ale nie od szkoły. - zaśmiał się po ostatnich słowach
Do sali weszła pielęgniarka z jakąś miską i czymś białym w niej.
- A będę mogła jakąś płachetkę na ten gips? - popatrzyła na niego, a pielęgniarka wyszła
- Jasne, ale to już po założeniu gipsu.
Przysunął wózek z miską do siebie i zaczął opatrywać nogę "szczęściary" w biały ciężar. Po ok. 10-15minutach jej prawa dolna część nogi była biała i ważyła z pół tony. Lekarz po wszystkim wyjął z szafki żółtą płachetkę i owinął nią gips. W tym samym czasie weszła pielęgniarka i przyniosła żółte z dodatkiem czerni dwie kule, które postawiła obok łóżka.
- A o to zwolnienie z w-f na 2miesiące. Za dwa tygodnie przyjedź na kontrolę. - podał świstek, który chwyciła w dłonie i schowała do kieszonki spodenek, próbując go nie zmiąć. Podparła się kulami i wstała.
- Dobrze, do widzenia. - powiedziała podchodząc do wyjścia
- Do widzenia. - dodał szybko uśmiechając się w jej stronę.
Wyszła z sali o kulach, podeszła do Kuby, który już ochłonął po całym zajściu. Puściła mu delikatny uśmiech i skinęła głową w stronę wyjścia. (...) Weszli do domu, usiadła na szafce na buty i zdjęła lewego trampka i odłożyła go w kąt. Weszła do salonu gdzie na kanapie siedział Rafał i Edyta.
- No wreszcie kolacja już dawno... - uniosła się blond włosa dopóki nie zauważyła nogi dziewczyny - Natalia co Ci się stało? - powiedziała spanikowana
Małżeństwo podniosło się z kanapy, a na ich twarzach widniało lekkie przerażenie.
- Nic takiego, mały wypadek. - powiedziała spokojna - Może Kuba mi zanieść jedzenie do pokoju? - popatrzyła na chłopaka, który wnosił do salonu dwie torby z rzeczami
- Tak niech zaniesie, ale co dokładnie Ci się stało? - głos zabrał przejęty Rafał
- Mam zerwane więzadło lewe przednie w stawie skokowym. Dwa miesiące przerwy od w-f, a to ile będę w gipsie chodzić to jeszcze nie wiem. Czyli nic poważnego. - powiedziała wchodząc powoli po schodach
(...) Po zjedzeniu kolacji nie chciało jej się już nic robić, dlatego talerz, a na nim sztućce i szklankę po soku wsunęła pod łóżko. Przykryła się kołdrą, głowę położyła na poduszce, przymknęła oczy i nie wiedząc dlaczego zaczęłam myśleć o Reus'ie. Po jakimś czasie już słodko spała, wtulona w poduszkę i kołderkę.


----------------------------

Przepraszam, że dopiero teraz, ale małe problemy :3
Mam nadzieję, że udało mi się spisać i rozdział jest w miarę dobry :)
Wasza aktywność jest niesamowita :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
5 komentarzy - rozdział VI

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział IV

Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie nawzajem w tęczówki kiedy ich usta się do siebie zbliżyły. Jedną ręką przymknęła drzwi by nie były otwarte. Nie wie dlaczego, ale go pocałowała. Dziwnym trafem nawet nie zaprzeczył tylko odpowiedział namiętnie na pocałunki. Upuściła powoli torebki ze swoich dłoni i objęła go wokół szyi. Na swoich biodrach poczuła jego silne dłonie, które zmierzały ku górze, a dokładnie do suwaka przy sukience. Wciąż ją całując rozpiął jej nowy ciuch i zaczął go powoli zsuwać ku dole. W między czasie ona rozpięła jego spodnie i je trochę zsunęła. Powoli podeszli do łóżka gdzie była już bez sukienki, a on bez spodni i koszuli. Położyła się na "łożu", a on usiadł nade nią okrakiem i zaczął całować z jeszcze większą namiętnością niż poprzednio. Swoje dłonie wplątała w jego gęste włosy odwzajemniając każdy jego pocałunek. Po kilkunastu sekundach jego usta zeszły niżej, czuła je na swojej szyi, którą odchyliła lekko do tyłu i przymknęła powieki przygryzając przy tym swoją dolną wargę. Ponownie przeszedł z pocałunkami niżej, tym razem przed nimi zdjął jej biustonosz i rzucił go gdzieś na podłogę. Po chwili na swoich piersiach czuła delikatne pieszczoty i coraz  czuła jak przygryza jej sutki. W tym momencie była już rozluźniona i w pełni mu się oddała. Po kilku minutach zszedł do dolnej partii ciała dziewczyny, gdzie ponownie zaczął swoje pieszczoty. Cicho zaczęła mruczeć wciąż bawiąc się jego włosami. Kiedy się nie obejrzała on już był w niej. Wszystko mówiło jej, że dobrze robi, ale w tym momencie nie myślała racjonalnie - w pełni mu się oddała. Kiedy to robił był taki delikatny, nie mogła mieć do niego żadnych zastrzeżeń. Jednak strasznie bała się konsekwencji, tego co może mu się stać, jednak wiedział co może go czychać kiedy się tego podejmie. Po ekscytującej nocy spędzonej ze swoim  "ojcem" usnęła. Obudziła się kilka godzin później, kiedy się rozejrzała po pokoju jego nie było. Miała nadzieję, że to tylko zły sen, ale jednak nie. Leżała nago przykryta kołdrą, na samą myśl zasłoniła dłońmi swoją twarz, po której spłynęło kilka łez. Siedziała skulona, oparta o ścianę i przykryta kołdrą nie dowierzając w to co się stało. Drzwi od pokoju się uchyliły i zobaczyła w nich... Rafała. Podszedł do niej i usiadł obok, pogładził jej lewy policzek.
- Czego płaczesz? - popatrzył w oczy nastolatki
- Czy my...? - zapytała przez łzy
- Chciałaś tego? - patrzy na nią
- No tak...
- Żałujesz tego?
- No nie...
- Było tak jak chciałaś?
- No tak...
- Więc nie musisz płakać.
Przysunął ją do siebie i przytulił jak poprzedniego dnia, ale tym razem delikatnie całując w prawe ramię. Schowała swoją zapłakaną twarz w jego klatkę piersiową, kiedy do pokoju z pytaniem wszedł... Kuba.
- Natalia nie wi... - nie dokończył 20-latek
Kiedy go usłyszeli - ona i Rafał - od razu się od siebie szybko odsunęli. Kuba zbiegł na dół, a jego ojciec za nim. Czuła, że ich konfrontacja dobrze się nie zakończy. Postanowiła szybko się ubrać i zbiec za nimi do salonu. Będąc na schodach słyszała krzyki Kuby, który był ewidentnie wkurzony.
- Oszalałeś?! Ona ma dopiero 17lat! Ty idioto skończony! Jeszcze raz ją dotkniesz, a mnie popamiętasz! - Kuba się zamachnął i przyłożył 43-latkowi w twarz
Starszemu z Rzeźniczaków z nosa zaczęła lecieć krew co oznaczało, że nos jest złamany
Zbiegła na dół i stanęła przed Kubą, który chciał przyłożyć starszemu od siebie mężczyźnie po raz kolejny.
- Kuba! Zostaw go! - wydarła się na niego - Nic nie było! - musiała go oszukać - Zrozum, NIC NIE BYŁO! - zaczęła go uspokajać
- To jak wytłumaczysz to co widziałem?! - zaczął się szarpać
Położyła dłonie na jego ramionach. Wzięła głeboki oddech i popatrzyła mu w oczy.
- To co widziałeś było spowodowane Twoimi kolegami. - mówiła powoli by do niego dotarło - Jeśli nie wierzysz pokażę Ci dowód.
Szybko kiwnął głową i ruszył za nią na górę. Weszli do pokoju, wyjęła kartkę z biurka i pokazała mu co było napisane.
- Teraz rozumiesz? Gdybyś był na moim miejscu też byłbyś przybity, a on mnie TYLKO pocieszał. - mówiła patrząc na chłopaka
- Na pewno? Do niczego Cię nie zmusił? - popatrzył na 17-latkę chowając zwinnie kartkę by nie zauważyła
- Na pewno, wszystko jest okey, możesz być spokojny. - wypuściła z siebie delikatnie powietrze
Chłopak lekko się uśmiechnął i poczochrał siostrę po głowie. Widziała, że się uspokoił i pogodził z tym co mu powiedziała. Lekko stuknęła go w bark by zobaczyć ten jego szczery uśmiech i mieć pewność w 110%, że jest okey. Na szczęście udało jej się wymusić z niego uśmiech, ale i tak w podświadomości wiedziała, że to jest sztuczne. Zeszli na dół, ale tym razem w dobrych nastrojach.
- Idę do sklepu, kupić Ci coś? - zerknął na szatynkę
- Nie, nie musisz. - poklepała go po ramieniu uśmiechając się
Kiwnął jedynie głową i wyszedł z domu, przez chwilę jeszcze mu się przyglądała, a kiedy już był wystarczająco daleko poszła do kuchni zobaczyć jak z Rafałem. Kiedy weszła do pomieszczenia mężczyzna wkładał sobie waciki do nosa.
- Przepraszam to moja wina. - stanęła obok niego i położyła dłoń na jego lewym ramieniu
- Nie Twoja. - zaprzeczył patrząc na nią
- Pokaż to.
Uchwyciła jego twarz w obie dłonie i delikatnie kciukami wepchnęła dalej waciki by się trzymały.
- Ał! - 43-latek powiedział z grymasem na twarzy
- Spokojnie, musiało zaboleć, ale teraz jest już dobrze. - uniosła lewy kącik ust do góry patrząc na niego - Powinieneś pojechać do szpitala. - pogładziła jego policzek dłonią
- Nie ma już potrzeby. - uśmiechnął się delikatnie
- Oj chyba jest. - zmarszczyła nosek i usta
I po tym samym odeszła od mężczyzny. Poszła do przedpokoju i założyła Air Max'y, które dostała jeszcze podczas pobytu w bidulu. Jednak nie było tam aż tak źle. Po cichu by Rafał jej nie słyszał wyszła z domu i szybszym krokiem udała się w lewą stronę by jej nie zauważył przez okno w kuchni. Kiedy była już dość daleko od domu szła wolnym krokiem trzymając dłonie w kieszonkach spodni. Rozglądała się po okolicy i po budynkach. Pierwszy raz postanowiła wyjść co jednak mogło się wydawać niepokojące, ale raz się żyje. Szła jakby nigdy nic do nikogo się nie odzywając i przez większość "marszu" patrząc przed siebie lub w chodnik. Z oddali usłyszała dźwięk motocyklu, który się zbliżał w jej stronę. Pokręciła tylko głową na zachowanie kierowcy pojazdu, który się ewidentnie popisywał. Przejechał obok niej z niezłą prędkość i zauważyła, że popatrzył w lusterko po czym gwałtownie za chamował i cofnął się w jej stronę. Postanowiła w ogóle nie zwracać na niego uwagi. Szła jak wcześniej w ciszy i skupieniu by się nie zgubić. Kiedy zrobiła kolejne kilka kroków chłopak ściągał kask. Zza "maski" ujrzał postać Erika, który nie pasował nastolatce do typu chłopaka, który jeździ czymś takim.
- OMG! Tylko nie on! - pomyślała w głowie unosząc oczy ku niebu.
Widząc go jedynie się uśmiechnęła od niechcenia. Nastolatek zsiadł z motocyklu i oparł się o niego ze strony chodnika.
- Hey, was ist, so dass sie gehen? Und so im Allgemeinen, wissen Sie, dass ich Sie heute über das Denken. (Hej, co tak sama chodzisz? A tak ogółem, to wiesz, że o Tobie myślałem dzisiaj)
- Hey, was? (Hej, co?) - powiedziała cicho, niepewnie i z lekkim strachem
- Ich verstehe, dass es sein würde "Ja, ja, okay?" (Mam rozumieć, że będzie "Tak, tak okey"?) - popatrzył na nią zatrzymując ją
By nie robić mu niepotrzebnych problemów zatrzymała się przed nim. Na jego słowa wzruszyła bezradnie ramionami.
- So aber. (Czyli jednak) - westchnął - Come with me. (Chodź ze mną) - tym razem powiedział po angielsku co mnie zaskoczyło i miała to szczęście, że angielski znała lepiej niż niemiecki - No you will not. (Nic Ci nie zrobię)
- Nein, nein. (Nie, nie) - stanowczo zaprzeczyła
- Please, please, please, please, please. (Proszę, proszę, proszę, proszę, proszę) - złożył dłonie jak do modlitwy
Patrząc na niego pokręciła głową na boki nie dając się mu omotać. 17-latek wciąż miał ręce złożone jak wcześniej, ale tym razem dorzucił kocie oczka. Nie mogła się na niego patrzeć, bo żal jej się go robiło. Wyglądał tak niewinnie, jak małe dziecko, które chce by kupić mu balonika. Wyjęła komórkę, weszła na tłumacza i coś napisała, następnie pokazała mu żeby mógł przeczytać:
- Tun Sie das nicht, weil ich nicht einverstanden. (Nie rób tak, bo się nie zgodzę) - kiedy czytał patrzyła na niego
Po chwili chłopak się ogarnął i wyglądał jak wcześniej. Również wyjął komórkę i coś zaczął pisać, po czym pokazał wyświetlacz swojego smartfona, na którym pisało coś po polsku:
- [Erik] - Czyli jednak się zgadzasz? (So aber Sie zu?)
I tak zaczęli "rozmawiać" po przez tłumacza, on tłumaczył na Polski, a ona na Niemiecki. Po chwili "odpowiedziała" mu na pytanie.
- [Natalia] - Nun, natürlich, dass... nein. (No oczywiście, że... nie)
- [Erik] - Obiecałaś mi coś przed chwilą. (Sie mir etwas versprochen vor einem Augenblick)
- [Natalia] - Nichts versprochen. Auf Wiedersehen. (Nic nie obiecywałam. Do widzenia)
Pokazała mu po raz ostatni smartfona, po czym go schowała i ruszyła ponownie przed siebie. Kiedy była już kilka metrów przed nim wyjęła komórkę i włączyła ulubioną piosenkę. Słysząc dźwięki muzyki trochę się odprężyła i wyluzowała. Wreszcie mogła wszystko przemyśleć, a przynajmniej tak myślała. Kiedy się "kosztowała" piosenką jej przekaz zakłócił dźwięk motocyklu. Obejrzała się za siebie i zobaczyła "znajomego", z którym jeszcze przed chwilą rozmawiała.
- Dlaczego on mi nie chce dać SPOKOJU?! - cały czas się zastanawiała przy czym wyłączyła piosenkę i włożyła telefon do kieszonki
Szła wolnym krokiem, a chłopak powoli jechał obok niej.
- On jest jakiś psychiczny. - myślała zerkając na niego kątem oka
Na chwilę przymknęła powieki, lecz szła dalej, ostrożnie, ale szła. Po kilku sekundach usłyszała mocniejsze warknięcie silnika co oznaczało, że chłopak odjechał i dał sobie spokój. Jeszcze tak przez chwilę szła z zamkniętymi oczami gdy nagle w coś lub kogoś uderzyła. Gwałtownie otworzyła oczy, a przede nią ukazał się obraz wyższego ode niej nastolatka. Tak, to był Erik. W tym momencie chciała spokoju, chciała być sama, bez nikogo i z nikim. Odepchnęła go lekko na bok i szła dalej, nie chciała z nikim rozmawiać. Jak widać, w Niemczech nie umieją uszanować czyjejś przestrzeni osobistej. Po chwili poczuła na swoim przedramieniu uścisk, odwróciła się i ujrzała młodego Niemca. Zaczęła się szarpać by ją puścił, po mimo starań poluzował tylko uścisk.
- Please, please, please. One ride. (Proszę, proszę, proszę. Jedna jazda) - prosił błagalnym głosem
Przymknęła powieki, po czym popatrzyła na niego. Podeszła do jego pojazdu i chwyciłam kask, a następnie go założył. W czym będzie jechał 17-latek to już jej nie obchodziło, chciała by dał jej w końcu spokój. Chwilę później usiadła na tylnim siedzeniu i czekała aż Niemiec wsiądzie i odjedą stąd. Jak się okazało chłopak puścił swój uśmieszek i oczka, a następnie wygodnie usadowił się na siedzeniu przeznaczonym dla kierowcy. Odpalił silnik i odjechali przed siebie. Bała się jazdy i objęła go wokół brzucha by nie spać i czuć się bezpieczniej. Coraz się wychylała w bok by zobaczyć dokąd jedą, aż tu... zobaczyła, że na liczniku jest 130/h i wciąż prędkość zrasta. Ścisnęła mocniej swój uścisk wokół ciała chłopaka, a głowę oparła o jego plecy. Jechali tak przez kilkanaście minut kiedy dojechali na jakieś wzgórze. Przeczuwała najgorsze, miała być jedna jazda, a on wywiózł ją na jakieś odludzie. Wjechali do lasu, jeszcze tak przez około 5minut jechali po gruzie. Gdy z niczego zobaczyła przed sobą kolejne motocykle i kolejnych ludzi, którzy się dobrze bawili popijając alkohol. Zatrzymali się na jakimś leśnym parkingu z budynkiem typu remiza, tylko większy i z miejscem na ich "cacka". W jej oczach było przerażenie, zwłaszcza, gdy zobaczyła rudowłosą dziewczyną, którą pamięta z bójki w sprawie Kuby. Teraz to myślała, że naprawdę zwariuje i już widziała dalszy scenariusz. Niemcy ją upiją, wykorzystają i porzucą. Kiedy chłopak zsiadł ze swojego motocyklu szybko zrobiła to samo. Rozpięła kask i odłożyła go na siedzenie maszyny. Po "rozpakowaniu" się zaczęła robić kroki w tył, ale gdy Erik to zobaczył. Chwycił swoją dłonią jej i popatrzył w oczy dziewczyny. W jego uścisku poczuła niepewność, jednak zabrała swoją dłoń. Podbiegł do nich blondyn, okrągły na twarzy, wysportowany. W ręce trzymał piwo, które podał Erikowi, który wciąż na nią patrzył.
- A ten znów się zabujał. - cicho i z wyrzutem wymamrotał blondyn
Udało jej się usłyszeć, że mówi po polsku, ale to przecież Niemiec.
- Polak? - cicho zapytała spuszczając głowę do tyłu i odsuwając się od nich
- Sobald ich Sie nehmen, möchte ich Sie, meine Freunde zu treffen. (Zaraz Cię odwiozę, chcę byś poznała moich znajomych) - powiedział młody Durm - Ach ja, ich vergaß. Max Übersetzer, was ich sage. (A, tak zapomniałem. Max tłumacz co mówię)
- Poznasz nas i pojedziesz do domu. - powiedział Max popijając piwo - I nie, mam tylko rodzina w Poznań.
- Nie, ja chcę do domu. - zaczęła się od nich odsuwać
- Jungs kommen auf! - podszedł do nas jeden z chłopaków, który był u niej w domu wczorajszego dnia, a dokładnie ten najwyższy - Was macht sie hier? Holen Sie sich ihr hier raus! Ich will nicht ... sichts, wir wollen es nicht! (Co ona tu robi? Zabierz ją stąd! Nie chcę... sory, nie chcemy jej tu!)
Widziała jak Erik zaciska powieki. Kiwnął na nią i mogli wreszcie stąd iść. Wsiadła razem z nim na pojazd i odjechali w stronę miasta. Jak na jeden dzień miała dość wrażeń. Po kilkunastu minutach jazdy byli pod domem. Szybko zsiadła z motocyklu, równie szybko zdjęła kask i bez słowa podbiegła pod drzwi budynku. Otworzyła je i weszła do środka. Zdjęła buty i pobiegła po schodach na górę. Od razu weszła do siebie do pokoju, gdzie zamknęła się na klucz od środka. Położyła na łóżku i cicho szlochała. Tak po pewnym czasie, nie wie kiedy usnęła.

-----------------------

Dziś troche odpowiedzi na wasze pytania:
1. Wyrażenia po niemiecku biorę z głowy ;)
2. Definicja "Komosabe" pojawi się w kolejnych rozdziałach :)
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba :D
Pozdrawiam i życzę miłego czytania :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
5 komentarzy = rozdział V

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział III

(...) - Oj weź! To nie fair, że ty sobie siedzisz na fb, a ja mam pisać "kartkówkę" z niemca. - powiedziała stanowczo i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej
- Może dlatego, że ja to umiem, a ty nie-e. - popatrzył na nią kątem oka - Więc nie marudź tylko pisz, bo po ostatnich "wybrykach" na miasto z Tobą nie idę. - zaczął się śmiać bez opamiętania
- Ha! Ha! Ha! - powiedziała sarkastycznie
Już nie chciała nic mówić, więc zamknęła się i kontynuowała pisanie odpowiedzi na pytania, które zadał jej Kuba po przez kartkę.
Wszystko co napisane było dla niej czarną magią, no może oprócz podstaw, które jednak miałam już opanowane w 110%. No, ale skąd ona ma wiedzieć, czy tu ma być biernik czy może gdzie indziej skoro i tak nie będzie jej się to przydawać, a nawet jeśli to będzie mówić z "automatu" po wpojeniu w siebie wszystkich słówek i regułek.
- Już skończyłaś? - pochylił się nad dziewczyną
- Co? Dopiero pierwsze zadanie zrobiłam. - odburknęła
- Przecież minęło pełne PIĘĆ minut. - mówił patrząc na szatynkę i stukając prawym palcem wskazującym w swój zegarek na lewej ręce - Ja bym to zrobił w 2 minuty.
Na jego słowa jedynie wzruszyła bezradnie ramionami.
- Ja bym zrobił to w 2 minuty. Ja to od razu załapałem. Przecież to proste. - zaczęła go przedrzeźniać w myślach by ulżyło jej na sercu, a raczej na umyśle. Mogła jednak naprawdę odetchnąć z ulgą, bo do drzwi zadzwonił dzwonek. Kuba wstał i potruchtał otworzyć, po chwili w przedpokoju zobaczyła chłopaka, a następnie kolejnego i kolejnego. W pierwszym momencie myślała, że jej się zdaje, ale jednak nie. Do salonu weszło 3 chłopaków. Pierwszy był troszkę wyższy ode niej, a drugi troszkę niższy, ale trzeci był olbrzymi - miał około 1,90.
- Warten Sie eine Minute, ich werde geändert holen und wir gehen können. (Poczekajcie chwilę, pójdę się przebrać i możemy iść) - Kuba powiedział w pośpiechu, dodatkowo wbiegając przy tym po schodach
- Okay, okay, okay gehen, weil wenig Zeit übrig ist. (Dobra, dobra, dobra idź, bo mało czasu zostało) - powiedział najwyższy
Chłopak, który był najniższy podszedł do Polki i popatrzył co pisze. Była speszona, ale nie chciała by to zauważyli, dlatego próbowała zachowywać się normalnie i nic nie mówić - być po prostu sobą.
- Schauen Sie es Komosabe. (Patrzcie to Komosabe) - mimowolnie zaczął się śmiać, po czym dołączyła do niego reszta
Spuściła wzrok, a na policzkach dziewczyny pojawiły się różowe kółeczka ze wstydu.
- Das ist, wenn ich sie nehmen? (To kiedy się za nią bierzemy?) - powiedział chłopak średniego wzrostu
- Für Komosabe? Nie. (Za Komosabe? Nigdy) - powiedział najwyższy z ich trójki, po czym ponownie się zaśmiali
Chłopak, który stał nad 17-latką wziął długopis i uzupełnił polecenia, po czym napisał na kartce wielkimi literami "Get the fuck Sie kamen!" ("Spieprzaj skąd przyszłaś!") i rozbroił długopis, a wkładem rzucił o kanapę przy okazji ją brudząc. Po całym incydencie wrócił do kolegów, a po chwili zszedł Kuba.  Niemcy zachowywali się jakby nigdy nic się nie stało, a jeden nawet sobie podgwizdywał, a dokładnie średni z nich.
- Wrócę późno. - poinformował 20-latek
- Siehe Honig. (Do zobaczenia kotku) - wymamrotał cwaniacko ten, który przed chwilą jeszcze sobie pogwizdywał
Po wszystkim wyszli, a średniego wzrostu nastolatka zgięła w kólkę kartkę i pobiegła ze łzami w oczach do siebie do pokoju. Wchodząc do niego zatrzasnęła za sobą drzwi aż rozszedł się huk po budynku. "Rzuciła" się na łóżko, a twarz wtuliła w poduszkę płacząc przy tym. Zastanawiała się dlaczego jej się to przytrafia, za co, co takiego zrobiła? Nie miała wtedy na nic ochoty, chciała się jedynie zabić. Myślała, że tu będzie lepiej niż w bidulu, ale jednak nie... jednak tu jest tak samo jak tam. Nie mogła przestać płakać, dodatkowo by nie było tak słychać jak płacze zakryła swoje ciało kołdrą. W tym samym momencie do domu wszedł Rafał, który dziś niespodziewanie wrócił wcześniej z pracy. Nikogo nie było na dole dlatego poszedł na górę by sprawdzić czy w budynku są żywi ludzie. Otworzył drzwi od pokoju "córki" i zastał ją płaczącą przykrytą kołdrą. Szybko usiadł obok niej i odkrył kołdrę by zobaczyć co się stało.
- Natalia co jest? - zapytał opiekuńczym głosem unosząc jej ciało ku górze
- Nic, zostawcie mnie w spokoju! - krzyknęła próbując się od niego wyrwać
- Ej, spokojnie, nic Ci nie zrobię. - zaczął ją uspokajać przy czym przytulił ją do swojego ciała
Nie wiedząc dlaczego, ale poczuła się przy nim bezpieczna. Jeszcze bardziej wtuliła się w jego klatkę piersiową. Będąc blisko jego ciała "otuliło" ją jego ciepło. Nie chciała się od niego odsuwać.
- Co się stało? - popatrzył dziewczynie w oczka zakładając kosmyk jej włosów za jej prawe ucho
Nic nie powiedziała i jedynie pokazała mu kartkę. Wziął ją, rozłożył i przeczytał.
- Nie przejmuj się tym. - powiedział "ciepłym" głosikiem przytulając nastolatkę ponownie do siebie
"Schowała" głowę w jego klatce piersiowej, tętno dziewczyny się uspokoiło, a na jej twarzyczce pojawił się malutki uśmieszek. Swoją prawą dłonią zaczął głaskać Natalię po głowie, przy okazji na czole jeszcze zapłakanej drobnej dziewczyny złożył pocałunek.
- W tej chwili możesz uznać mnie za idiotę. - lekko się zaśmiał - Ale co powiesz na zakupy? - popatrzył na nią - Pojedziemy na miasto, ty sobie kupisz nowe ciuchy, a potem wrócimy do domu, chyba, że będziesz chciała jeszcze coś zobaczyć. - uśmiechnął się patrząc w jej stronę
Poprawiła z lekka swoje włosy, po czym popatrzyła na niego.
- Nie, nie uważam Cię za idiotę. - również cicho zachichotała - Myślę, że to dobry pomysł, tylko poczekaj, przebiorę się, ogarnę i możemy jechać. - posłała mu ciepły uśmieszek
- Dobra. Ja zresztą sam muszę się przebrać, bo w garniturze nie pojadę. - zaśmiał się ponownie - Za 15 minut na dole. - wstał i wyszedł
Wstała z łóżka, wyjęła z szafy ubrania i je założyła. Poszła do łazienki, przeczesała włosy i zarzuciła je na prawy bok. Nigdy nie robiła makijażu, bo uważa, że zakrywa on tylko nasze piękno i tak samo było tym razem. Na chwilę jeszcze wróciła do pokoju skąd zabrała komórkę, którą włożyła do kieszonki spodni, po czym zeszła na dół. Tam już czekał Rafał. Jest ubrany w ciemne jeansy i czerwono-biało-niebieską koszulą w kratę.
- Z góry przepraszam, że tak, ale innego stylu nie preferuję. - zaśmiał się zerkając na dziewczynę
- Dlaczego od razu przepraszam? W tym momencie nie wyglądasz na faceta, który jest żonaty i ma syna. - po ostatnich słowach przeniosła wzrok w panele - Przepraszam nie powinnam tego mówić. - szybko go przeprosiła za swój występek.
- Uznam to za komplement. - uśmiechnął się delikatnie
Po kilku sekundach wyszli z budynku, zamknął dom na klucz. Podeszli do auta, zdezorientowana na nie popatrzyła.
- Ale to nie jest to auto, którym jechaliśmy z lotniska. - popatrzyła na mężczyznę
- To auto jest moje, a tamto było Kuby. - otworzył swoje drzwi od kierowcy, a gestem głowy również kazał wsiadać 17-latce
Otworzyła drzwi od samochodu i wsiadła na siedzeniu pasażera, zamykając za sobą drzwi. Zapięła pas bezpieczeństwa i po chwili odjechali z posesji. W czasie drogi do centrum miasta, a przynajmniej tak się wydawało rozmawiali nie jak ojciec z córką tylko jak znajomi, np. ze szkoły. Co ją zdzwiło mnie, bo nigdy nie widziała tak wyluzowanego 43-latka. Jak się okazało wyjechali z Dortmundu, poznała to po tablicy z przekreśloną nazwą miasta. Natomiast na kolejnej ujrzała napis "Düsseldorf 36km", po przeczytaniu napisu jedynie lekko pokręciła głową, a kątem oka zerkała na Rafała, który na widok tego co robi lekko zaśmiał się pod nosem. Po ok. 30-40 minutach dojechali na miejsce, zaparkowali pod jednym z centr handlowych. Wysiedli z samochodu i wolnym krokiem udali się do budynku, który stoi przed nimi. Weszli do środka, na dole były przedziały "Kleider" (Sukienki), "Blusen" (Bluzki), "Hose" (Spodnie), "Unterwäsche" (Bielizna). Na samym początku poszli do pierwszego z działów, bo dziewczyna musi przyznać sukienek ma mało, a lubi w nich wychodzić na miasto. Rafał rozsiadł się w jednym z foteli naprzeciwko przebieralni, a jej dał wolną rękę jeśli chodzi o ciuchy, które chce kupić. Zaczęła się rozglądać i chodzić przy manekinach z sukienkami i wieszakami, na których były. Wybrała trzy i poszła je przymierzyć, kiedy ubrała sukienkę numer jeden wyszła i się pokazała swojemu "ojcu". Obkręciła się wokół własnej osi i popatrzyła na mężczyznę, który jedynie się uśmiechał spoglądając na nią. Nastolatka ponownie pokręciła tylko głową i poszła do przebieralni. Zdjęła pierwszą sukienkę i założyła kolejną, która była druga w jej zestawie. Również wyszła i zrobiła to samo co poprzednio, również i odpowiedź dostała taką samą. Po raz trzeci weszła do przebieralni i zmieniła obecną na sobie sukienkę na kolejną, która podoba jej się najbardziej. Wyszła i tym razem obkręciła się wokół siebie i udając bezradną w wyborze rozłożyła ręce na boki.
- Jak dla mnie to wszystkie. - powiedział kiwając na tak głową
Na jego słowa zrobiła wielkie oczy z niedowierzania.
- Tak, pakuj wszystkie. - uśmiechnął się
- A mogę tej nie zmieniać? Proszę, proszę, proszę. - zrobiła błagalną minę - Tak bardzo mi się podoba. - dalej z tą samą miną patrzy na niego
Po krótkim na myśle kiwnął na zgodę głową, a ona posłała mu swój uśmieszek ukazując przy tym swoje śnieżnobiałe ząbki. Weszła do przebieralni spakowała sukienki i swoje ciuchy, w których tu przyjechała i wyszła.
Podeszli do kasy, a mężczyzna zapłacił sporą sumkę - 645€. Czas szybko mijał, a oni - dokładnie to ona kupiła jeszcze dwie bluzki, jedną parę spodni, dwie pary spodenek i jedną parę balerinek. Po zakupach wyszli ze sklepu i zanieśli torby z ciuchami do auta, schowali je do bagażnika.
- Jesteś może głodna? - zapytał 43-latek zamykając bagażnik
- Trochę, ale do domu wytrzymam. - uśmiechnęła się i po chwili była już w aucie
- Po co czekać? - zapytał zapinając swój pas - Może zajedziemy do jakiegoś zajazdu albo coś w tym stylu? - odpalił auto
Przez dłuższą chwilę myślała czy to dobry pomysł, ale brzuch jeszcze przed rozumem dał jej odpowiedź cicho burcząc.
- Okey. - powiedziała niepewnie, po czym zapięłam pas i odjechali
Po kolejnych fajnie spędzonych minutach w czasie jazdy w końcu dojechali do jednego z przy drożnych zajazdów. Mężczyzna dostał sms'a, po którym pokręcił głową.
- Edyty nie będzie do soboty w domu, więc będziemy musieli w trójkę sobie jakoś radzić. - powiedział chowając telefon
Przytaknęła mu tylko i weszli do budynku. Usiedli przy jednym ze stolików i zamówili jedzenie i picie, które po kilkunastu minutach dostali. Przez 20-ścia mijających minut jedli, rozmawiali i się śmiali. Co faktycznie jeszcze bardziej dziwiło dziewczynę niż to, że kiedy wyjechali mogła normalnie z nim rozmawiać. Po kolacji wrócili w wyborowych nastrojach do domu, zerknęła na wyświetlacz telefonu gdzie ukazywała się godz. 21:27. W budynku było cicho co oznaczało, że Kuby nie ma. Rafał pomógł zanieść torby z zakupami do jej pokoju. Wpuściła go pierwszego, bo jednak - był starszy. Kiedy wchodziła potknęła się o próg, ale miała to szczęście, że mężczyzna ją złapał. Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie nawzajem w tęczówki kiedy...



-----------------------------

Jednak rozdział III już jest i mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu :)
Dzisiejszy dzień (w opowiadaniu) został podzielony na dwa rozdziały, mam nadzieję, że nie ma Cie mi tego za złe :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
5 komentarzy = Rozdział IV
Życzę miłego czytania i byście się nie wynudzili to robiąc :3

wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział II

Promienie słońca przedzierały się przez firankę przy oknie. Spała twarzą do ściany, kiedy poczuła czyjś oddech na swoim karku. Odwróciła się i odruchowo zepchnęła ciężką postać na podłogę. Była w lekkim szoku.
- Kuba oszalałeś?! Pokoje Ci się nie pomyliły?! - wydarła się na chłopaka
- Aaa! Aaa! - zaczął krzyczeć jak mała dziewczynka - Co ja tu robię?! - zrobił wielkie przestraszone oczy
Słysząc jak krzyczy i panikuje zaczęła się głośno śmiać, z zewnątrz wydawał się taki męski i odważny, a tak naprawdę w środku wciąż jest małym chłopcem. Nie mogła się opanować i złapała się za brzuch lekko zginając w pół ze śmiechu. Kiedy ona się dobrze bawiła z jego "krzywdy" on chwycił poduszkę i rzucił nią prosto w jej głowę. Dopiero wtedy się opanowała przy czym złapała się prawą ręką za bok głowy. Zrobiła smutną minę i popatrzyła na niego.
- Nie lubię Cię. - pokazała mu język i odwróciła głowę w drugą stronę - Nie odzywa się do Ciebie, a i to bolało. - mówiąc masowała się po głowie
- Dobra. - usłyszała jego głos
Ukradkiem spoglądała na niego i zobaczyła jak wzrusza jedynie ramionami. Zrobiła się na niego "zła". On sobie wstał i jakby nigdy nic wstał i wyszedł. Postanowiła, że mu tego nie daruję. Także wstała i poszła za nim, kiedy był już przed schodami i chciał postawić stopę na jednym z podestów wskoczyła mu na barana i objęła go wokół szyi rękami.
- Wio koniku! Wio! - zaczęła głośniej mówić
20-latek zaczął się obracać wokół własnej osi, na jej szczęście złapał ją za nogi, więc była pewna, że nie spadnie.
- Ty coś bierzesz? - powiedział odwracając głowę w jej kierunku.
- Codziennie paczkę M&Ms'ów. - machając lewą uniesioną ku górze ręką zaczęła się śmiać
- Hinweis! Hinweis! Wir landen! (Uwaga! Uwaga! Lądujemy!) - ogłosił uniesionym głosem
Na jego słowa zrobiła minę typu "WTF". Myśląc, że to w znaczeniu na polski oznacza coś pozytywnego po chwili się uśmiechnęła. Jednak się myliła... na jej twarzy widniał wielki uśmiech kiedy... pochylił się do tyłu, a ona upadła swoim zacnym tyłkiem na panele. Na jej twarzy pojawił się grymas bólu, tym razem prawdziwego bólu. Uniosła bok swoich czterech liter do góry i na nie popatrzyła.
- Teraz to sobie nagrabiłeś. - powiedziała przenosząc wzrok na Kubę
Chłopak udał, że się przestraszył. Zaczęła powoli się podnosić. Na ten widok 20-latek zrobił kilka kroków w dół po schodach, w trakcie czego ona wstała i pobiegła w piżamie za nim.
Słysząc tupot ich stóp Edyta wyjrzała zza ściany i popatrzyła na nich jak na 5-letnie dzieci, które bawią się w ganianego. Biegała za nim z 5minut po całym domu,aż w końcu udało jej się go złapać.
- Śniadanie, za 10minut. - pogroziła mu palcem trzymając za koszulkę drugą dłonią
Widziała tylko jak przełyka ślinę przy czym kiwa głową na tak. Posłała mu promienny uśmiech, puściła jego koszulkę i poszła do łazienki obmyć twarz, umyć zęby, wyczesać włosy. Po porannej toalecie wróciła do siebie do pokoju. Wyjęła ciuchy i się w nie ubrała. Przy okazji poprawiła włosy i rozpuszczone zarzuciła na lewy bok. Cicho zeszła na dół, będąc na ostatnim stopniu schodów zauważyła jak Kuba stawia na stole szklankę z piciem, a mama gdzieś wychodzi. Po zejściu uniosła głowę do góry w kierunku blond włosej kobiety na oznakę słowa "Cześć", odpowiedziała tym samym. Podeszła do stołu, na którym było już nakryte.
- Postarałeś się. - położyła dłonie na oparciu krzesła - Chyba Ci już odpuszczę. - po słowach usiadła na krześle przed nią
- Starałem się. - wyszczerzył się w moją stronę ukazując swoje ząbki - Jadę na pocztę, za 20minut powinienem być z powrotem. - puścił mi oczko i poszedł do przed pokoju założyć buty
- Ej, a tak w ogóle fajnie się ubrałeś
Chwyciła widelec w lewą rękę, a w prawą chleb i zaczęła jeść.
- Dopiero się o tym dowiedziałaś ? - wyjrzał zza ściany - Lecę, tylko nigdzie nie wychodź. - pogroził palcem, a po chwili słyszała trzask drzwi
Już bez żadnych rozmów mogła zjeść w spokoju jajecznicę z bekonem. Po kilku kęsach wzięła szklankę z sokiem i napiłam się kilka łyków. W domu panowała idealna cisza, kiedy się stało... usłyszała dźwięk dzwonka i ze strachu rozlała na siebie sok. Była zdenerwowana, bo na jej ulubionej koszulce była straszna plama. Domyśliła się, że Kuba czegoś zapomniał, więc nawet nie zamierzał zakrywać plamy by mu pokazać co przez niego zrobiła. Wstała od stołu i poszła szybszym krokiem ku drzwiom. Będąc już przed nimi otworzyła je i od razu wyprawiła reprymęndę Kubie... bynajmniej myślała, że to on.
- Oszalałeś?! Nigdy więcej tak nie dzwoń, zresztą to Twój dom, więc z lekka się ogarnij.
Mówiła tak szybko, że dopiero gdy się zorientowała, że przed nią stoi obcy chłopak się zamknęła. Na jego twarzy widziała zaledwie rozbawienie. Popatrzyła na niego, na swoją bluzkę i ponownie na niego. Po chwili usłyszała z jego ust słowa po Niemiecku.
- Hey, das ist Kuba? Ich brachte ihm einen Teller an den neuen Songs. (Hej, jest Kuba? Przyniosłem mu płytę na nowe utwory) - powiedział patrząc dziewczynie w oczy
Zrobiła niewinną minę zerkając mu co jakiś czas niepewnie w oczy. Wiedziała, że chodzi mu o Kubę, ale nie wiedziała o co dokładniej. Popatrzyła na płytę, potem na niego. Szybko wyrwała mu ją z ręki i zatrzasnęła błyskawicznie drzwi. Odetchnęła z ulgą, bo nie musiała się przed nim już błaźnić. Weszła do salonu, na komodzie położyła nowy nabytek, a potem dokończyła śniadanie. Dopiła sok, dojadła jedzenie, po wszystkim zebrała brudne naczynia i włożyła do zmywarki. Pobiegła na górę i zmieniła koszulkę na zwykły czerwony T-shirt na wąskie ramiączka. Wzięła pudełko z biurka i zeszła z nim w ręce na dół do salonu. Usiadła na kanapie i otworzyła prezent, przedtem czytając z opakowania "Samsung Galaxy S II". Wyjęła smartfona z pudełka, był lekki i śnieżnobiały. Pod telefon leżała ładowarka i starter w sieci T-mobile. Wyjęła kartę i włożyła ją do telefonu, po czym go włączyła tak by nie uszkodzić. Po więcej niż 30minutach do domu wrócił Kuba.
- Był tu jakiś typ do Ciebie. - powiedziała wchodząc w menu telefonu - Zostawił jakąś płytę, nie powiedział kim jest. - dalej patrzyła w smartfona
- To nie "jakiś typ" tylko Erik, brat Luizy i nie zostawił "jakąś płytę" tylko czystą płytę bym mógł nagrać nowe utwory na nią. - powiedział podchodząc do komody i chwytając płytę, po czym popatrzył na "siostrę" - A ty co masz? - podszedł i stanął za nią opierając swoje przedramiona na oparciu kanapy - Ooo, nowe cacko.
- I nie Twoje. - schowała telefon do kieszonki - Utwory? Po co?- wzięła głowę do tyłu i popatrzyła mu w oczy
- Niedaleko stąd jest klub "Hölle Engel", w którym jestem Dj, a dokładnie to w środy i soboty. - pstryknął ją w nos i poszedł do kuchni - Mam nadzieję, że się przed nim nie zbłaźniłaś. - krzyknął nalewając sobie chyba wody
Chwilę pomyślała i po chwili szybko odpowiedziała.
- No jasne, że nie. - udała pewną siebie
- On będzie chodził z Tobą do klasy.
Słysząc jego słowa myślała, że zwróci śniadanie. Odłożyła pudełko po smartfonie na stolik i gestem ręki zawołała Kubę do siebie. Kiedy przyszedł usiadł obok.
- To zaczynamy lekcje. - zatarła swoje dłonie
- Będzie ciekawie. - wymamrotał cicho pod nosem - To co? Powtórzenie. - spojrzał na mnie kończąc zdanie
Ciężko westchnęła na jego "rozkaz" i zasłoniła na kilka sekund twarz swoimi drobnymi dłońmi.
- To powiedz mi jakie masz hobby. - oparł się plecami o oparcie i patrzył się na mnie ciągle szczerząc
- No.. ten... wiem przecież... - zerknęła na niego kątem oka
- Ic... - patrzył na mnie zaczynając zdanie
- Już wiem! - uniosła lewy palec wskazujący do góry i zaczęłam wolno mówić - Ich interessiere mich für Fußball und Fotografie. (Interesuję się piłką nożną i fotografią)
- Okay, jetzt, wo Sie leben. (Dobrze, to teraz gdzie mieszkasz) - powiedział wyjmując swój telefon
- Błagam... - popatrzyła na niego kocimi oczkami
- Dobra już, to gdzie mieszkasz? - mówił szperając coś w komórce
- Ich komme aus Polen, aber ich lebe in Deutschland. (Pochodzę z Polski, ale mieszkam w Niemczech) - zaczęło ją denerwować jego zerowe nie zwracanie uwagi na to co mówi - Koniec! - powiedziała uniesionym głosem i wyrwała mu z rąk telefon - Nie oddam dopóki nie skończymy. - schowała jego "zabawkę" za plecy i trochę się odsunęła
- Was ist das Kind, so zu berechnen. (Co za gówniara, że się tak rządzi) - powiedział lekko się śmiejąc
- Uznam to za komplement. - pokazała mu język i schowała jego telefon do kieszeni
Pokręcił głową i wstał, udał się do przedpokoju i założył buty, po czym popatrzył na dziewczynę.
- No chodź tu, szybciej się nauczysz w praktyce... dziennej. - patrzył na nie mówiąc ja jakiś profesor
Pokręciła głową na boki i niechętnie wstała z kanapy. Podeszła do niego, przez chwilę popatrzyła mu w oczy ponownie kręcąc głową, po czym założyła swoje buty. Będąc już gotowa wyszła z nim z domu, zamknął dom na klucz. Popatrzyła w niebo, po czym na niego i wyszli z posesji. Wolnym krokiem zmierzali po chodniku w północną...chyba stronę miasta. Rozglądała się po okolicy nic szczególnego nie widząc co mogłoby jej pomóc w nauce tutejszego języka. Po kilku minutach byli w centrum miasta, a dokładnie przechodzili obok targowiska, które się dziś tu odbywało.
- To co zaczynamy naukę? - popatrzył z cwaniackim uśmieszkiem
Wszędzie słyszała czyjeś głosy, było tak głośno, że normalnego człowieka mogła rozboleć głowa, ale jeśli chciała umieć język musiała się poświęcić.
- Pardon! Pardon! - usłyszała krzyk przedzierającego się pomiędzy nią, a Kubą mężczyzny
Odsunęła się by nic jej się nie stało. Wszyscy się gdzieś śpieszyli, niewyobrażalnie gdzieś się śpieszyli.
- Patrz. Czytaj. Zapamiętuj. Domyślaj się. - zerknął 20-latek
Ruszyli wzdłuż straganów po prawej stronie ulicy. Patrzyła na "wszystkie" napisy, rzecz jasne te, które były dość duże, bo na mniejsze nie chciało jej się zwracać uwagi. Nie zwracając uwagi na przechodniów szła, aż wpadła na jakiegoś starego mężczyznę... i się zaczęło.
- Wie Frau kommt?! Siehst du nicht, dass ich nicht so jung wie Sie?! Respekt vor den Älteren! (Jak panienka chodzi?! Nie widzisz, że nie jestem już tak młody jak ty?! Szacunku do starszych!) - zaczął krzyczeć jak oszalały. Kuba zaczął się cicho śmiać pod nosem - Und was sind Sie lachen? Auch beginnen, unter den Füßen schauen! (A ty co się śmiejesz?! Też zacznij patrzyć się pod nogi!) - do swoich okrzyków dorzucił machanie laską na wszystkie boki
- Weź go uspokój czy coś. - cicho powiedziała do brata
- Po co? Jak to i tak nic nie pomoże na takiego starucha. Po prostu to olej. - mówił cicho  przytakując mężczyźnie
W pewnej chwili podeszła do nich młoda dziewczyna. Była w wieku Polki lub starsza. Złapała za laskę starszego mężczyzny i zaczęła do niego mówić.
- Opa! Beruhigen Sie sich! Sehen Sie nicht, dass Sie Angst haben? Bereits sie brauchen die Rüge von Ihnen angegeben. (Dziadek! Uspokój się! Nie widzisz, że się boją? Już im wystarczy tej reprymendy udzielonej przez Ciebie) - popatrzyła na niego złowrogim spojrzeniem
Staruszek ciężko westchnął i udał się gdzieś na bok. Dziewczyna jeszcze została obok Polaków i "speszona" zaczęła mówić.
- Sory für ihn. Er denkt, es ist immer noch das 70 Jahrhundert. (Sory za niego. Myśli, że to nadal lata 70 XX wieku) - zaczęła tłumaczyć występek swojego dziadka
- So viel Angst vor ihm, dass ich mit Mommy gehen. (Tak się go boję, że lecę do mamusi) - Kuba zaczął się śmiać
- Gut hast du nicht, aber sie wohl getan hat. (Dobra ty nie, ale ona chyba tak) - Niemka wskazała na nową w tym mieście po wypowiedzeniu zdania
Okey, była przerażona zachowaniem starca. Nie odzywała się, bo nie chciała czegoś głupiego palnąć nie znając dokładnie języka, więc wolała zachować milczenie.
- Es ist neu, die Sprache nicht kennen, so gibt es nichts zu befürchten. (Jest nowa, nie zna języka, więc nie ma się co przejmować)- machnął ręką, a Natalia szturchnęła go lekko w ramię - Und die Sache ist okey. (A tak do rzeczy, jest okey) - uśmiechnął się do dziewczyny - Wir gehen weiter, war es schön, "wissen". Viel Glück mit Ihrem Großvater. (My idziemy dalej, fajnie było "poznać".  Powodzenia z dziadkiem) - posłał jej ponowne uśmiech, a my odeszliśmy
Odetchnęła z ulgą nie musząc się kompromitować przy obcej dziewczynie. Po mieście chodzili jeszcze tak z ok. 30minut. Wyjęła smartfona z kieszeni i sprawdziła, która godzina. Na wyświetlaczu widniała 12:47 i szczerze mówiąc zaczęło burczeć jej w brzuchu.
- Zajdziemy coś zjeść? - powiedziała cicho, niepewnie
- Jak chcesz, niedaleko jest pizzeria. - uniósł lewy kącik ust ku górze
W podświadomości się uśmiechnęła sama do siebie. Jeszcze w czasie drogi do pizzerii rozglądała się po mieści i musi przyznać - wywarło na niej wrażenie, jest takie piękne. W tej chwili obawiała się zaledwie roku szkolnego. Po dojściu do pizzerii zajęli miejsce przy oknie. Zamówili pizzę Mexicana i Pepsi z lodem. Oczekując na zamówienie rozmawialiśmy o sobie, ale nie tylko. Co jakiś czas któreś z nich "rzuciło" coś co ich rozśmieszało. Po pewnym czasie oczekiwania dostali jedzenie z popitką. Wzięła jeden z kawałków i zaczęła powoli i ostrożnie jeść by się nie pobrudzić i nie przynieść sobie wstydu. Co kilka kęsów popijała jedzenie schłodzonym napojem. Po 30minutach pobytu w pizzerii wyszli z budynku i skierowali się w stronę domu. Niestety natrafili na kolejny problem... "zaatakowała" ich Luiza.
- Schwester, nicht wahr? Spaziergang in der Stadt, Mittagessen in UNSERER Pizzeria, Witze, Lachen, Lächeln! Zu viel von Kuba! Es ist das Ende, und es ist kein aber. Ende! Punkt! (Siostra, tak? Spacer w centrum, obiad w NASZEJ pizzerii, żarty, śmiechy, uśmieszki! Za dużo tego Kuba! To koniec i nie ma żadnego, ale. Koniec! Kropka!) - zaczęła się drzeć bez opamiętania
- Ja, ja. Senden noch ihre Liebe Notizen und gebe ihr zu gehen. Und hätte ich fast vergessen, und jeden Tag, wie alt das Haus ist sie auf die Couch im Wohnzimmer nehmen. (Tak, tak. Jeszcze liściki miłosne jej wysyłam i za rękę z nią chodzę. A zapomniałbym i codziennie jak starych w domu nie to ją na kanapie w salonie biorę) - Kuba za to mówił spokojnie
Nie minęło kilka 5 sekund od ostatnich słów chłpaka, a ten dostał od rudowłosej z całej siły w lewy policzek. Spanikowała i ją odepchnęła na bok. Popatrzyła na Kubę, już chciała się go zapytać czy nic mu nie jest, a została odciągnięta przez jego dziewczynę, ale po zachowaniu mogła powiedzieć byłą dziewczynę. Zaczęła się z nią szarpać za włosy - przyna - bolało, ale za kogoś takiego jak Kuba mogła się poświęcić. Po kilkudziesięciu sekundach poczuła jak czyjeś dłonie zaciskają się na jej rękach i odsuwają ją od dziewczyny. Nie był to Kuba, bo on robił to samo z Luizą. Odwróciła głowę do tyłu i ujrzała chłopaka, którego widziała rano przed drzwiami domu. Jeśli dobrze pamięta to on nazywa się Erik. Próbowała się wyrwać z jego sideł i przywalić z całej pety rudzielcowi, ale uścisk młodego chłopaka był za mocny.
- Komm schon! Genug! - wykrzyczał młodzieniec
- Natalia uspokój się! - 20-latek powiedział uniesionym głosem
- Hündin! - Luiza plunęła w moją stronę
Już prawie się wyrwała z rąk Erika, ale ten w ostatniej chwili złapał ją za rękę. Kuba odprowadził Luizę na bok i zaczął się na nią drzeć bez opamiętania. W podświadomości było jej wstyd za całą tą sytuację, ale wiedziała, że szarpała się z Niemką w słusznej sprawie i nie musiała tego żałować. Młody Niemiec stanął naprzeciwko niej wciąż trzymając ją za ręce by nie uciekła.
- Natalia, oder? Entspannen Sie sich, es ist alles vorbei. (Natalia, tak? Spokojnie, już po wszystkim.) - zaczął coś gadać
- Ja, ja. Okey. - zaczęła mu coś przytakiwać, że niby rozumie
- Achten Sie nicht zu ihr.(Nie zwracaj na nią uwagi) - mówił już spokojny głosem
- Okey, okey. - patrzyła mu przez chwilę w oczy
W wyrazie twarzy chłopaka mogła zobaczyć, że coś mu nie pasuje.
- Wie alt bist du? (Ile masz lat?) - zapytał z ciekawością w oczach.
- Ja, ja okey. - przytaknęła z myślą, że wciąż mi doradza
Do ich dwójki powrócił Kuba, a za nim Luiza. Młody Rzeźniczak podziękował Niemcowi za pomoc i mogli spokojnie... przynajmniej miała taką nadzieję wrócić już do domu.
Po kolejnych 10-15minutach wolnego kroku byli pod domem.
- Nie mów o tym zajściu starym, bo mnie z domu nawet do roboty nie wypuszczą. - chłopak popatrzył na mnie mówiąc
- Jasne, nie ma sprawy, a i to Twoje. - wyjęła jego telefon i go mu oddała - To już koniec waszego związku? - niepewnie zapytała
- Na jakiś czas tak. - odpowiedział wzdychając
Było jej go szkoda, więc poklepała go po ramieniu.
- Ej, będzie dobrze. - poczochrała go po głowie wchodząc na posesję
Zaśmiał się i popatrzył na nią, uciekając od jej "pieszczot". Weszli do domu, po dzisiejszych zdarzeniach chciała tylko pójść do siebie do pokoju, położyć się na łóżku i pójść spać. W domu rodziców nie było, więc bez żadnych zbędnych pytań z ich strony i moich odpowiedzi poszła na górę do pokoju. Położyła się na łóżku i zaczęła tak rozmyślać przez jakiś czas. Po kilkunastu minutach leżenia w ciszy postanowiłam wyjść z pokoju i pójść na balkon. Cicho otworzyła drzwi i je zamknęła. Usiadłm na balkonie z podkuloną lewą nogą i oparła się o ścianę. Włączyła swojego smartfona i weszłam na facebook'a, którego niedawno założyła. Jeśli chodzi o znajomych to szczególnie nie wymiatała, bo miała tylko Kubę i kilka osób z Polski co łącznie daje 10-ciu znajomych. Będąc już zalogowaną zauważyła, że ma zaproszenie do znajomych. Sprawdziła od kogo i jak się okazało był to Erik Durm. Mało go znając, ale znając. Ledwo co z nim rozmawiając, ale rozmawiając zdecydowała się zaakceptować jego zaproszenie, ale nie przeczuwała takich skutków. Odświeżyła stronę, był dostępny, stało się najgorsze co mogło - napisał.

[Erik: Hey, es ist besser?] (Hej, już lepiej?)

Szybko weszła na tłumacz i wszystko zaczęła tłumaczyć jego i swoje wypowiedzi.

[Natalia: Hey Trauma, nachdem Ihre Schwester wird für immer sein.] (Hej trauma po Twojej siostrze zostanie na wieki)

[Erik: Sie wissen, in unserer Familie, ich bin der weise, so ist es keine Überraschung.] (No wiesz, w naszej rodzinie to ja jestem ten mądry, więc nie ma się co dziwić)

[Natalia: Ich bemerkte, Dank an Sie und in Kuba gab es etwas mehr gewesen.] (Zauważyłam, dzięki Tobie i Kubie nie doszło do czegoś więcej)

[Erik: Und was schlagen Sie zu Ihrem Bruder?] (A co biła byś się o brata?)

[Natalia: Es ist nicht ... Endlich ist es nur Bruder, den ich habe.] (To nie... W końcu to brat jedyny, którego mam)

[Erik: Es ist nicht das, was?] (To nie co?)

[Natalia: Eh, es ist nicht das erste Mal. Jetzt wissen Sie alles.] (Eh, to nie pierwszy raz. Teraz już wszystko wiesz)

Niestety musiała mu skłamać, czego nie robiła za często i to nie było jej żywiołem.

[Erik: Solche Fürsorge Sie sind. Vielleicht irgendwann irgendwo zusammen sind wir wählen?] (Taka opiekuńcza jesteś. Może gdzieś się wybierzemy kiedyś razem?)

[Natalia: Keine schlechte Idee.] (Nie, to zły pomysł)

[Erik: Nun, du mir nicht wüsste, würde man einfach entführt und tun etwas, und dann in den Wald verlassen.] (No tak, nie znasz mnie, zaraz bym Cię uprowadził i coś zrobił, a potem porzucił w lesie)

[Natalia: Haha, sehr lustig. Nur Sie haben nicht zu rechnen, denn niemand sucht. Einziges Mädchen der Wahl.] (Haha, bardzo śmieszne. Tylko nie masz na co liczyć, bo nikogo nie szukam. Singielka z wyboru)

Po jeszcze ok. 2godzinach pisania z nim na facebook'u przez tłumacza w końcu skończyła. Było już późno, więc zeszłam na dół gdzie wszystko było gotowe na kolację. Zaszła do łazienki umyć dłonie, po czym przywitała się z rodzicami. Po kilku jeszcze minutach usiedli wspólnie do kolacji, a dokładnie do spaghetti. Tak samo jak i ostatnio wieczór minął super. Jedynie Kuba nie miał apetytu i chęci do rozmowy. Szturchnęła go i wzrokiem poprosiła by choć udawał, że wszystko jest okey. Po miłym i smacznym posiłku wspólnie posprzątali, a następnie podziękowała za kolację i dodatkowo się pożegnała. Ruszyłam na górę po piżamę, a kiedy już ją miała poszła do łazienki. Wzięła 30minutową odprężającą kąpiel. Po umyciu ciała założyła nocne ciuchy, umyła zęby i poszła do pokoju się położyć. Dziś było trochę chłodniej, więc zamknęła okno i przykryła się kołdrą. Musiała przyznać dzisiejszy dzień był imponująco szokujący. Mimowolnie na samo przypomnienie go uśmiechnęła się. Przymknęła oczy i odpłynęła do krainy snów.


------------------------------------

Jest i rozdział numer II :)
Mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu ;)
Dzięki za tak motywujące komentarze pod ostatnim rozdziałem :D
Jak sądzicie Erikowi uda się zabrać na "randkę" Natalię ? ;>
Czy Kuba wróci do Luizy i czy ta nie będzie już tak zazdrosna ? :>
Kto był dziewczyną na targowisku ? :P
Wszystko okaże się w kolejnych rozdziałach :]
Pokażcie, że jesteście - liczę na wasze komentarze ;]
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
5 komentarzy - rozdział III
Pozdrawiam i życzę miłego czytania ;*

środa, 29 lipca 2015

Rozdział I

- Natalia wstawaj. - usłyszała szepty kobiety
Siedziała w jednym z foteli umieszczonych w środkowym rzędzie samolotu. Po cichych słowach, które usłyszała zaczęła się rozbudzać. Jej powieki zaczęły się rozklejać, kiedy już widziała wszystko wokoło przetarła swoje oczęta i lekko się rozciągnęła. Popatrzyła na mężczyznę po jej lewej stronie, był to pan Rafał.
- Gdzie jesteśmy ? - cicho wymamrotała słowa w jego kierunku
Po jej pytaniu popatrzył na nią z uniesionym ku górze lewym kącikiem ust. Przy okazji zapiął swój pas i podał dziewczynie jej.
Zapięła się i po chwili otrzymała tak długo wyczekiwaną odpowiedź.
- Jesteś już na lotnisku w Düsseldorfie. - odrzekł i oparł głowę o fotel
Na jego słowa zrobiła wielkie oczy, lekko uderzyła o oparcie fotela. Już chciała się zapytać o to w jakim państwie się znajdujemy, lecz została uprzedzona przez swojego "ojca".
- Tak jesteśmy w Niemczech. - przymknął oczy wymawiając słowa
Sama wzięła głęboki wdech, po czym wypuściła powietrze, które jeszcze przed chwilą nabrała. Nie wierzyła, po prostu nie wierzyła. Zawsze myślała, że znajdzie rodzinę i zamieszkają razem w Polsce - w kraju gdzie się urodziła, gdzie przeżyła te straszne chwile i gdzie się dowiedziała o tym co wydawało jej się, że może spotkać ją tylko w filmie, tylko w złym śnie. Z jej rozmyśleń wyrwał ją gwałtowny ruch samolotu,
jak się okazało było to normalne przy lądowaniu. Odpięła pas i poczekała aż jej nowi "rodzice" wysiądą. Wzięli nasze walizki, ale nie mogła się nimi wyręczać, więc wzięła jedną ze swoich torb. Wysiedli z samolotu i poszli wolnym krokiem na odprawę. Wchodząc do terminalu przerwała ciszę.
- Ja nie znam Niemieckiego. - powiedziała niepewnie kierując wzrok w podłogę.
Państwo Rzeźniczakowie się zatrzymali, dziewczynie udało się zauważyć, że na jej słowa tylko pokręcili głową.
- To nic, do rozpoczęcia roku szkolnego jest jeszcze tydzień, podstawy do tego czasu opanujesz. - mówiła się uśmiechając się pani Edyta.
Po odprawie skierowali się w kierunku wyjścia. Przed lotniskiem stał niczego sobie samochód, a za kierownicą ciemna postać. Rafał otworzył bagażnik i schował do środka nasze bagaże, a dokładnie moje dwie walizki. Trzasnął klapą udając, że to przez przypadek. Kiedy rozniósł się hałas zauważyła jak kierowca drgnął, z czego wywnioskowała, że uciął sobie drzemkę.
- To wasz szofer ? - wskazała na mężczyznę w aucie
Usłyszała tylko ciche śmiechy starszego państwa. Otworzyli drzwi i gestem ręki kazali 17-latce wsiąść. Pan Rzeźniczak usiadł na miejscu pasażera,
a Polka z jego żoną na tylnich siedzeniach.
- To... można tak powiedzieć. - powiedziała kobieta cicho się śmiejąc
- Poznaj to Kuba, Twój nowy "brat". - dodał po chwili 43-letni mężczyzna.
- Cześć. - cicho wypowiedziała w jego kierunku słowa - Jeśli nie macie nic przeciwko to ja się jeszcze prześpię.
- Hej, śpij, śpij dziewczynko. - głos zabrał młody chłopak
Na jego słowa lekko pokręciła głową na boki. Zapięła pas, wygodnie się ułożyła, przymknęła oczy i jedynie poczuła jak rusza spod lotniska. Próbowała szybko zasnąć po męczącej podróży, ale upłynęło trochę czasu kiedy przeniosła się do krainy Morfeusza.
(...) Dziewczyną zaczął ktoś potrząsać, co musiało oznaczać jedno. Jest na miejscu, jest w nowym domu. Kiedy przetarła oczy okazało się, że jest już ranek. Była zdezorientowana kiedy zauważyła promienie słońca, ale... to nie to mnie tak dziwiło. Najbardziej interesowało ją to, że wciąż znajdowała się w aucie,
jedynie miała odpięty pas. Przekręciła głowę w lewą strony, a jej oczom ukazała się sylwetka młodego mężczyzny - był nim Kuba.
- Czego jestem tutaj ? - zapytała z ciekawością w głosie i próbowała wysiąść
- Tak słodko spałaś, że nie mieliśmy serca by Cię budzić, ale kocyk Ci przyniosłem. - po ostatnich słowach jedynie się zaśmiał.
Wysiadła z pojazdu i ostrożnie zamknęła drzwi. Po jakże umiejętnym zamknięciu drzwi popatrzyła na chłopaka.
- Pokażesz mi drogę do łazienki ? - powiedziała cicho i niepewnie
Nastolatce wydawało się, że chłopak patrzy na nią jak na jakąś upośledzoną. Nie otrzymując szybko odpowiedzi uniosła brew ku górze marszcząc przy tym czoło.
- Taa, jasne. - powiedział delikatnie się uśmiechając - Chodź za mną.
Ruszyła za 20-latkiem w kierunku domu. Niepozornie się rozglądała po posesji, która od dziś stała się już również jej. Po obczajeniu wywnioskowała, że muszą być bogaci i mieć pod sobą dużo ludzi. Weszli do domu, w przedpokoju zdjęła buty. W budynku było dziwnie cicho. Będąc przy schodach prowadzących na górę, jej nowy "brat" wskazał drzwi będące po prawej stronie od przedpokoju. Udała się do toalety. Poprawiła włosy, obmyła twarz. Kiedy chciała iść po swoją szczoteczkę zauważyła ją w kubku z innymi. Na samą myśl jak jest jej tu dobrze już w pierwszych godzinach mimowolnie się uśmiechnęła. Po "porannej" higienie wyszła z łazienki i zaczęła poszukiwać wzrokiem Kuby.
- Gdzie mój pokój ? - niepewnie krzyknęła by wiedzieć gdzie zguba się znajduje
- Na górze, DRUGIE drzwi po lewej.
Słysząc odpowiedź zdziwiło ją, że słowo "DRUGIE" powiedział aż z takim naciskiem. Jedynie wzruszyła ramionami i udała się do swojego pokoju. Będąc już w środku nie dowierzała. Okno naprzeciwko wejścia, zaraz obok niego po prawej łózko. W kącie po prawej stronie od drzwi biurko, a po lewej szafki na ciuchy.
Czuła się jak w niebie i chciała by tak już zostało na zawsze. Widząc soje walizki podeszła do nich, kucnęła i otworzyła jedną z nich. Nie widząc swoich ciuchów trochę się przestraszyła. Sprawdziła drugą walizkę, w której również świeciły pustki. Podniosła się i odwróciła, popatrzyła na drzwi od szafy przy okazji sprawdziła jak wygląda.
- Super, lustro w drzwiach. - pomyślała przy czym się uśmiechnęła
Podeszła i otworzyła szafę, ponownie nie dowierzała. Wszędzie leżały poukładane ciuchy i powieszone dwie sukienki. Zamknęła drzwi od pokoju, wzięła ciuchy i się ubrała. Na bosaka zbiegła na dół.
- Przepraszam, że tylko pizza, ale rodziców w domu nie ma, a ja nie umiem nic innego od zamówienia pizzy. - zaśmiał się spoglądając na mnie
Podeszła do stołu, przy którym już sam się zajadał.
- Nie wymagam nic więcej. - posłała mu promienny uśmiech - Tak w ogóle, która godzina ?
Usiadła naprzeciwko niego, chwyciła kawałek pizzy i zaczęła jeść co rusz spoglądając na chłopaka.
- Obecnie ? - przełknął kęs jedzenie i popatrzył na zegarek - Dokładnie jest 12:13, lubisz po spać. - przeniósł wzrok na dziewczynę wciąż się uśmiechając
- O dżisys. - lewą wolną ręką złapała się za głowę - Wcześniej nie mogłeś mnie obudzić ? - lekko kopnęła go pod stołem swoją stópką
- Ałć ! - szybko zabrał swoją nogę - To bolało, a tak w góle rusz się, bo zaraz idziemy na miasto.
Słysząc jego słowa cicho westchnęła i przełknęła ostatni kęs pierwszego kawałka pizzy.
- A nie możemy jutro pozwiedzać Düsseldorfu ?
Popatrzyła na chłopaka błagalnym spojrzeniem, który wracał z kuchni z dwoma szklankami Pepsi.
- Jasne, dzisiaj Dortmund, a jutro pojedziemy i pokażę Ci Düsseldorf. - postawił szklanki na stole i sam usiadł. chwycił w dłoń jedną z nich i się napił
- Że co ? Jaki Dortmund ? - zrobiła wielkie oczy patrząc na niego
- A tak. - lekko kiwnął głową - W Düsseldorfie jedynie jest lotnisko, a My mieszkamy w Dortmundzie. - uśmiechnął się i popatrzył na szatynkę. Nagle rozbrzmiał się dźwięk dzwonka od drzwi - Poczekaj, zaraz wracam.
Posłał swój standardowy łobuzerski uśmiech i poszedł otworzyć. Ja przy okazji chwyciłam kolejny kawałek pizzy i zaczęłam go jeść i co dwa kęsy popijając piciem. Po chwili usłyszała zbliżające się w jej stronę odgłosy nóg.
- Kuba, was dieses Mädchen ?! Sind Sie betrügt mich ?! (Kuba co to za dziewczyna ?! Czy ty mnie zdradzasz ?!) - na mój widok uniosła się i zaczęła wymachiwać rękami - Antworte mir! - wydarła się na niego
- Entspannen Sie sich, das ist meine Schwester. (Spokojnie, to jest moja siostra) - biedak zaczął się tłumaczyć, a Polka niewiedziała jak mu pomóc, bo nie rozumiała o czym mówią - Sie kam von den Großeltern der polnischen zurück, so dass sie nie getroffen. (Wróciła od dziadków z Polski, dlatego nigdy jej nie poznałaś.)
Po jego słowach rudowłosa dziewczyna trochę ochłonęła. Jedynie objęła go wokół szyi, przytuliła się do niego i pocałowała w usta.
- Kuba co się dzieje ? - przerwała im romantyczną chwilę
Chłopak skierował wzrok na "siostrę" i popatrzył takim samym uśmiechem jak wtedy kiedy odchodził.
- To jest Luiza, moja dziewczyna. - pocałował ją w policzek - Entdecken Sie Luiza Natalia. (Luiza poznaj to Natalia.) - mówiąc coś po Niemiecku wskazał na mnie ręką
Dziewczyna podeszła do długowłosej ciemności i wyciągnęła w jej kierunku dłoń.
- Hey, Luiza schön, Sie zu treffen. (Hej, Luiza miło mi Cię poznać.)  - uniosła kącik ust do góry - Co mam powiedzieć ? - popatrzyła na Kubę, który coś pisał na kartce, a po chwili uniósł ją do góry.
- Hey, ich bin Natalia, auch ein Vergnügen. (Hej jestem Natalia, mi również miło)  - powiedziała delikatnie ściskając przy tym jej dłoń
- Baby tut mir leid, aber ich meine Schwester, die Stadt zu zeigen, versprochen. (Skarbie przepraszam, ale obiecałem siostrze pokazać miasto.) - wtrącił się Kuba i podszedł do nas, a 17-latka puściła jej dłoń
- Okay, aber am Abend zu sehen, die "Hölle Engel" und die meisten ohne ihr zu kommen. (Dobra, ale wieczorem się widzimy w "Hölle Engel" i najlepiej przyjdź bez niej.) - zerknęła na mnie.
Chłopak odprowadził ją do drzwi i jeszcze coś mówił, ale nie słyszała i dodatkowo nie rozumiała. Nie słysząc rozmowy, a trzask drzwiami wywnioskowała, że dziewczyny już nie ma.
- Pomóż mi! - popatrzyła na "brata" błagalnym spojrzeniem
- Co się stało ? - podbiegł do mnie, a w jego oczach widziałam panikę
- Musze się nauczyć języka i to już! Natychmiast! Miasto zobaczę kiedy indziej. - usiadła na krześle i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
20-latek jedynie pokręcił głową i usiadł obok niej. Odwróciła się w jego kierunku i popatrzyła mu w oczy.
- Ich bin Kuba Rzeźniczak. Ich bin zwanzig Jahre. (Jestem Kuba Rzeźniczak. Mam dwadzieścia lat.) - zaczął coś mówić w języku Niemieckim, a ja domyśliłam się jedynie co znaczy pierwsze zdanie - Powtórz, ale powiedz swoje imię i nazwisko i zamiast "zwanzig" powiedz "siebzehn". - uniósł lekko głowę do góry
- Ich (czytaj: Ich) bin Natalia Jędrzejczyk. Ich bin siebzehn (czytaj: zjebzen)... - nie dokończyła i zaczęła się śmiać. Kuba jedynie popatrzył na nią z politowaniem - Okey, okey. Ich bin siebzehn Jahre.
- Będzie ciężko. - wymamrotał pod nosem uderzając głową o stół
(...) Po kilku godzinach nauki tak bolała ją głowa jakby zapamiętała cały słownik j. Niemieckiego, a to były jedynie podstawy typu jak się nazywa, ile mam lat, gdzie mieszka, gdzie się urodziła, gdzie chodzi do szkoły, jakie ma hobby. Myślała, że nie wstanie z kanapy, bo tam się przenieśli z Kubą w trakcie nauki. Patrzyła jedynie próbując zebrać siły na kolejne godziny dzisiejszego dnia. W między czasie do domu wróciła "mama", a "taty wciąż nie było. Widząc leżącą na łóżku szatynkę podeszła zaniepokojona.
- Natalia co się stało ? - kucnęła przy niej i sprawdziła czy nie ma gorączki
Na dworze upał, ona zmęczona, a to dowodziło jednego: jest chora.
- Dziewczyno ty masz gorączkę. - popatrzyła na nią zdenerwowana
- Nic mi nie jest. - uśmiechnęła się przyjaźnie. widząc jak chłopak wchodzi do domu wskazała palcem wskazującym na niego - To jego wina.
Kobieta popatrzyła na syna, który był zdezorientowany.
- Kuba coś ty jej zrobił, że ma gorączkę ? - popatrzyła ze złością w oczach na chłopaka
- Ja ? Nic. - pokręcił głową na boki ciągle się szczerząc – W końcu z mądrzała. - zaśmiał się spoglądając na mnie
- Co ? - pani Edyta podniosła
- TYLKO podstaw Niemieckiego się uczyła. - zaczął się śmiać zajadając się winogronem, które przyniósł do domu.
42-latka z ulgą opadła na kanapę. Patrząc na Kubę niepełnoletnia dziewczyna zaczęła się cicho śmiać.
- Rodzinka idealna. - pomyślała i uśmiechnęła się do chłopaka i kobiety
(...) Było około godziny 19:00, po jej już tradycyjnej drzemce zeszła na dół gdzie Edyta kończyła robić kolację, a Kubuś grał na PS4 w FIFA14. Podeszła do "mamy" i popatrzyła na wszystkie smakołyki.
- Pomóc w czymś ? - uśmiechnęła się patrząc na nią
- Nie, już prawie wszystko gotowe, nie zawracaj sobie tym głowy. - uniosła kącik ust i wstawiła danie na deser do lodówki
- Skoro tak pani uważa. - powiedziała niepewnie
- Nie pani. - pokręciła głową wracając "od lodówki" - Mów mi mamo lub Edyta, ale nie pani. - uśmiechnęła się sprzątając pozostałości po całych składnikach
- Dobrze... mamo. - uśmiechnęła się - Idę do młodego. - oznajmiła i udała się do salonu.
Będąc obok chłopaka usiadła obok niego po turecku i lekko szturchnęła go w ramię.
- Strzelaj! - krzyknęła do niego
20-latek z przerażenia nacisnął klawisz i jak się okazało strzelił piękną bramkę z przewrotki. Widząc jego minę pełną zdziwienia zaczęła się śmiać. Na pocieszenie poklepała go w ramię, po czym w jej stronę powędrował jeden z padów. Chwyciła go i popatrzyła na chłopaka.
- Ale ja jestem Realem Madryt. - szybko dodała zaklepując sobie klub
"Młodzieniec" popatrzył na nią ze zdziwieniem i wielkimi oczami. Pstryknęła palcami przed jego oczętami.
- Halo tu ziemia. - zaczęła machać przed jego twarzą
- Co ? Co ? Tak, tak, ja jestem (L)egią Warszawa. - otrząsnął się i wybrał nam kluby.
Szczerze mówiąc gram w tą grę po raz pierwszy, ale zawsze trzeba próbować nowych rzeczy. Miała kilka fajnych okazji, zresztą jak i Kuba, ale po ostatnim gwizdku nasze "towarzyskie" spotkanie zakończyło się remisem 2-2.
- I tak byłem lepszy. - chłopak dla pocieszenia poklepał mnie po kolanie
- Tak, tak oczywiście mój Miszczu. - zaśmiała się
Czuła, że on sam nie wierzy w słowa, które mówił. Po chwili do domu wszedł Rafał, zostawił swoją aktówkę w przedpokoju.
- zołem młodzieży. - uniósł na przywitanie głowę do góry
- Nie zwracaj na niego uwagi, myśli, że mamy po 10 lat. - Kuba powiedział na ucho dziewczyny, a ona tylko kiwnęła głową na zgodę
Rodzice pocałowali się na przywitanie. Tata usiadł do stołu, a mama doniosła ostatnie potrzebne rzeczy.
- Natalia! Kuba! Kolacja! - zawołała rodzicielka chłopaka
Pstryknęła młodego w czoło, wstała i podała mu rękę by pomóc mu wstać. Ten popatrzył na nią i delikatnie uścisnął jej dziewczęcą rączkę. Kiedy już oboje stali na równych nogach udali się do stołu. Usiadła na jednym z krzeseł, a chłopak obok niej. Wszyscy życzyli sobie smacznego i zaczęli zajadać się sajgonkami faszerowanymi mięsem mielonym, ryżem gotowanym i surówką z kapusty a'la Edyta Rzeźniczak. Jedzenie popijali sokiem wieloowocowym zakupionym przez syna Rzeźniczaków w pobliskim sklepie. Kolacja była pyszna i sytna, dawno już takiego posiłku nie jadła, więc smakowało jej podwójnie. Po zjedzeniu całości przez wszystkich Kuba wstał od stołu po pijając przełykane jedzenie.
- Jak wrócę posprzątam, a teraz lecę. - oznajmił odstawiając szklankę
Pobiegł na górę, a po 10 minutach był już z powrotem na dole.
- Nie wiem kiedy wrócę, kocham was wszystkich. - ostatnie słowa powiedział z niechęcią co 17-latkę trochę rozbawiło, nikt nie zdążył nic powiedzieć, a tego już w domu nie było
Nie chcąc leniuchować pomogła "rodzicom" sprzątać po jakże udanej kolacji.
- A Ty z nim nie idziesz ? - zapytał Rafał odkładając naczynia do zmywarki
- Odpuszczę sobie, zresztą... nawet nie znam języka, więc byłabym tylko problemem. - spojrzała na starszego mężczyznę – Na razie chcę się nauczyć porozumiewać z tutejszymi ludźmi, kultury i tradycji, które tu panują, a dopiero potem szkoła, znajomi i... wypady wieczorami. - poprawiła obróz na stole zerkając na "ojca"
- Początki zawsze są trudne, ale potem będzie już tylko z górki. Pamiętaj czy ja, czy Rafał, a czy nawet Kuba zawsze Ci pomożemy. - dodała mi otuchy blond włosa kobieta
- Dzięki. - podeszła do niej i jej męża i ich przytuliła. - Idę na górę wziąć prysznic, a potem się położę. - zrobiła kilka kroków ku schodom. - A i... rozmawiajcie w domu po polsku. - dodała szybko
Małżeństwo zaczęło się tylko śmiać i kiwać głową na zgodę. Weszła na górę do siebie do pokoju, otworzyła szafę i wygrzebała z niej swoją piżamę, która jest ze nią już od dłuższego czasu. Wyszła z pokoju i poszła do łazienki. Wzięła prysznic, umyła ząbki, mokre włosy zawinęła ręcznikiem. Po czym wróciła do swoje pokoju. Zamknęła szafę, uchyliła okno by był przewiew i położyła się na swoim łóżku. Kołdrę ułożyła jedynie w okolicach bioder, ponieważ było duszno i tak jej się najlepiej spało. Zza futryny wyszedł Rafał.
- Zapomniałem Ci dać to podczas kolacji. - zza pleców wyjął pudełko z obrazkiem smartfona
- To dla mnie ? - popatrzyła na prezent
- Tak. Wiem, że teraz młodzież bez tego żyć nie umie, więc postanowiłem Ci zrobić niespodziankę i zakupić takie cacko. - położył pudełko obok nastolatki
- Dziękuję, dziękuje, dziękuję. - wstała i go przytuliła - Zapewne drogie było.
- Nie masz za co. - poklepał ją delikatnie po plecach i ucałował w główkę - Nie było, w końcu od dziś jesteś moją "małą" córeczką, więc muszę o Ciebie dbać. - uśmiechnął się - A teraz idź spać, dobranoc.
- Dzięki i również. - zniknął za drzwiami, które przymknął
Wzięła pudełko i położyła je na biurku, postanowiła, że obejrzy nowy telefon jutro rano. Położyła się na łóżku i przykryła jak dawniej. Przymknęła powieki i po kilku minutach odpłynęła do krainy Morfeusza.



------------------------------

Jest wyczekiwany przez wszystkich I rozdział :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^
Cieszę się, że reaktywację mojego bloga pozytywnie przyjęliście :D
Pozdrawiam i życzę miłego czytania :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
5 komentarzy = rozdział II